Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jagielonia Białystok 3 - 1 Zagłębie Lubin

Paweł Kucharski
Piotr Krzyżanowski
Jagiellonia Białystok - KGHM Zagłębie Lubi n 3:1. Czarne demony powróciły, a wraz z nimi dywagacje na temat przyszłości trenera Jana Urbana.

O porażce Miedziowych przesądził w głównej mierze Tomasz Frankowski - żywa legenda nie tylko Jagiellonii, ale i całej ekstraklasy. Zagłębiu wbił dwa gole, a w całej historii występów na boiskach polskiej ekstraklasy ma ich już aż 155. To tyle samo, co wielki Włodzimierz Lubański. Lepsi od nich w klasyfikacji wszech czasów są już tylko Gerard Cieślik (167), Lucjan Brychczy (182) i Ernest Pohl (186).

W sobotę Frankowski po raz pierwszy błysnął instynktem strzeleckim w minucie 26. Wtedy to dostał dokładne podanie ze środka pola od Rafała Grzyba, wyszedł oko w oko z Bojanem Isailoviciem, a po chwili dopełnił formalności. Inna sprawa, że fatalnie w całej sytuacji zachowali się Michał Hanek i Łukasz Hanzel. Ani jeden, ani drugi nie potrafili przejąć piłkę i to na nich należy zrzucić odpowiedzialność za tego gola.

Radość gospodarzy nie trwała długo. Minęły dokładnie cztery minuty, a do remisu doprowadził Darvydas Sernas. 27-letni napastnik popisał się bardzo ładnym i mocnym strzałem zza pola karnego, po którym bramkarz gospodarzy nie miał nic do powiedzenia. Byłemu piłkarzowi Widzewa podlaski mikroklimat, skąd przecież niedaleko na Litwę, wyraźnie służy. Wiosną, jeszcze w barwach łódzkiego klubu, zdobył w Białymstoku dwie bramki, choć wszedł wówczas do gry z ławki rezerwowych. W sobotę po raz pierwszy trafił w meczu ligowym w barwach Zagłębia. Wcześniej udało mu się to w meczu Pucharu Polski z MKS-em Kluczbork.

- Trudno, żebym się cieszył z bramki, która nic nam nie dała. Przegraliśmy mecz, a przecież dobro drużyny jest na pierwszym miejscu - mówił po starciu z Jagą Sernas.

Po golu Litwina nie koniec było w Białymstoku huśtawki nastrojów wśród kibiców. Nie minął bowiem kwadrans, a na prowadzeniu znów byli gospodarze. Frankowski tym razem wystąpił w roli asystenta, a na listę strzelców wpisał się Emir Seratlić. I znów nic dobrego nie można powiedzieć o lubińskich obrońcach, gdyż żaden z nich nie potrafił przerwać szybkiej akcji jagiellończyków.

Dalszej wymiany ciosów już nie było. Nie dopuścili do niej gospodarze, którzy prowadząc 2:1, zaczęli coraz bardziej koncentrować się na działaniach obronnych. Lubinianie próbowali, ale realne zagrożenie pod bramką Tomasza Ptaka stwarzali z rzadka. Blisko był Hanzel, ale piłka po jego strzale z rzutu wolnego otarła się jedynie o poprzeczkę i wyszła poza pole gry. Precyzji i dokładności zabrakło także Szymonowi Pawłowskiemu i Sernasowi. Obaj sami wykreowali sobie pozycje strzeleckie, ale bramkarz Jagiellonii nie musiał nawet interweniować.

Poza wspomnianymi okazjami ataki Miedziowych przypominały walenie głową w mur. Defensywa gospodarzy było dobrze zorganizowana i na niewiele pozwoliła przyjezdnym. W końcu też Jagiellonia wyprowadziła nokautujące uderzenie. W roli głównej wystąpił oczywiście Frankowski, który sprytnym strzałem postawił pieczęć na zwycięstwie białostocczan.

Czy to był ostatni mecz dla Jana Urbana w roli szkoleniowca Zagłębia, rozstrzygnie się pewnie dziś bądź w ciągu kilku kolejnych dni. Działacze z Dialog Areny mają trochę więcej czasu do namysłu, bowiem w rozgrywkach czeka nas dwutygodniowa przerwa na mecze reprezentacji Polski. To chyba dobry moment na zatrudnienie nowego szkoleniowca. Tych na wolnym rynku jest przynajmniej kilku, a wśród nich Jurij Szatałow.

Na pomeczowej konferencji prasowej w Białymstoku Urban o dymisji nie wspominał. Odniósł się tylko do meczu z Jagiellonią.

- Mówiąc delikatnie, jestem wkurzony. Czym? Nawet bardziej niż samym przegranym meczem, jestem zdenerwowany na coś innego. Zrobiliśmy analizę gry
Jagiellonii, znaliśmy jej atuty i przekazaliśmy to wszystko piłkarzom. Przykład - stałe fragmenty gry? Skerla. Tego zagrożenia ustrzegliśmy się. Kontry? Tak. Jagiellonia to najlepiej grająca z kontrataku ekipa w całej naszej lidze - obojętnie czy u siebie, czy na obcym boisku. I co? I dostajemy dwie bramki z kontr. A tych szybkich ataków Jagiellonii było znacznie więcej. I to najbardziej mnie wkurza - mówił opiekun Miedziowych.

Za to jego vis-a-vis Czesław Michniewicz chwalił lubinian: - Zagłębie było stroną dominującą niemal przez całe spotkanie. Częściej operowali piłką, więcej konstruowali, zmuszali nas, byśmy za piłką biegali. Musieliśmy uważać, ciężko nam się grało bez podłączania się obrońców, bez akcji na obiegnięcie Pejovicia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto