PKS Lubin - prokuratura sprawdza czy łamano prawo
- Zawiadomienie jest ogólne. Zawiera wcześniej wysyłane do różnych instytucji anonimowe zawiadomienia o przestępstwie, w których porusza się kilka wątków. Są to wątki m.in. fałszowania dokumentów, złośliwego naruszania praw pracowniczych czy stworzenia zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym, które miało polegać na tym, że kierowcy mieli nie przestrzegać czasu pracy i pracowali w czasie innym, niż był wskazany w przepisach, a zatem dłużej - mówi Liliana Łukasiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
W PKS Lubin od dawna źle się dzieje. Na początku kwietnia pracownicy zaczęli głośno mówić o szykanach, złym traktowaniu, zastraszaniu i nieliczeniu się ze zdaniem załogi przez prezesa PKS Lubin Kazimierza Ziółkowskiego. W rozmowach z dziennikarzami stwierdzili również, że prezes ze służbowego samochodu korzysta jak z prywatnego, po kilka razy dziennie tankuje służbowe paliwo i szantażem zmusza związki zawodowe do rezygnacji z funduszu socjalnego, wypowiadając pracownikom warunki pracy i płacy.
Przeczytaj też: [PKS Lubin - czarne chmury zbierają się nad firmą
– Pracownicy wykupili udziały w spółce, to miało nam zagwarantować pracę i dobre warunki, a teraz się słyszy, że kierowcy są psami do roboty – mówi nasz rozmówca. – Obiecywano złote góry, a teraz jesteśmy szmatami.
Na początku kwietnia kilkanaście kobiet zatrudnionych w administracji PKS Lubin otrzymało wypowiedzenia. Miały pracować na pół etatu. Warunkiem wycofania wypowiedzeń była rezygnacja przez związkowców z funduszu socjalnego. Kazimierz Ziółkowski przekonywał, że spółki nie stać na wypłatę pieniędzy i musi podjąć zdecydowane kroki w stronę oszczędności.
– Taka jest moja propozycja, którą przedstawiłem związkom zawodowym – mówił nam wtedy prezes spółki PKS Lubin Kazimierz Ziółkowski. – Przychody z roku na rok maleją. Sytuacja firmy jest ciężka. To nie jest już przedsiębiorstwo państwowe. Nasza spółka pracuje w systemie rynkowym i może wypłacić tyle, ile zarobi. Zwolnienia nie wchodzą w grę. Zaproponowałem więc ograniczenie zatrudnienia – mówi Ziółkowski. – Jednak ze strony związków zawodowych nie ma woli porozumienia. Od trzech lat nie ma jednego stanowiska w tej sprawie, a tego właśnie oczekuję.
W związku z tym, że doniesienie do prokuratury nie zawora konkretnych zarzutów, prokuratura przesłała je policji. Ta ma przeprowadzić czynności sprawdzające.
- Dopiero po wykonaniu tych czynności prokurator wyda decyzję, czy istnieje podstawa do wszczęcia postępowania w tej sprawie - dodaje prokurator Łukasiewicz.
Prokuratura ma 30 dni na zapoznanie się z całościowym materiałem w tej sprawie i wydaniem decyzji o wszczęciu lub odmowie śledztwa.
PKS Lubin - prokuratura sprawdza czy łamano prawo
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?