Prokurator zarzucał byłemu staroście przywłaszczenia takiej właśnie sumy, czyli ok. 12 tys. zł za służbowe wyjazdy i domagał się kary roku pozbawienia wolności w zawieszeniu.
Sprawa dotyczy lat 2016-18, gdy Marek T. jako starosta polkowicki jeździł służbowo do Brukseli oraz do Warszawy i Poznania na posiedzenia posiedzenia rady nadzorczej Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Na lotnisko a także do siedziby funduszu samorządowiec jeździł samochodem służbowym z kierowcą. Tymczasem obie te instytucje pokrywały koszty dojazdu starosty wypłacając mu delegacje. W sumie w tym czasie Marek T. otrzymał na swoje konto nieco ponad 12 tysięcy złotych. Jak zaznaczył prokurator, starosta miał pełne prawo korzystać samochodu służbowego, ale już nie miał prawa rozliczać tych wyjazdów.
Był starostą polkowickim przez 19 lat
Przed sądem Marek T. tłumaczył się, że nie zrobił tego specjalnie, a całe zamieszanie z delegacjami to efekt błędów popełnionych przez pracowników starostwa. Twierdził, że miał wówczas tak dużo innych obowiązków, że nie pomyślał nawet, by sprawdzać takie rzeczy, jak rozliczanie delegacji.
Proces byłego starosty trwał rok. W tym czasie Marek T. zwrócił cała kwotę zakwestionowanych delegacji.
Marek T. nie jest już starostą od 2018 roku. Był nim przez 19 lat. W swojej karierze samorządowiec był m.in. prezesem Związku Powiatów Polskich. W lipcu tego roku sam złożył mandat radnego powiatu.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?