Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna: Dwie minuty od remisu. Zagłebie przegrało z Wisłą

Paweł Kucharski
Wielki smutek i żal zapanował wśród piłkarzy Zagłębia Lubin po wyjazdowym meczu z Wisłą Kraków. Miedziowi przez 88 minut skutecznie realizowali nakreślony przez trenera Marka Bajora plan obrony własnej bramki. Niestety, fatalny błąd Csaby Horvatha kosztował ich utratę jednego punktu.

Tak, jak się tego można było spodziewać, lubinianie przystąpili do meczu z jednym nominalnym napastnikiem. Był nim Mouhamadou Traore, którego wspierać mieli Szymon Pawłowski i Dawid Plizga. Tyle tylko, że Senegalczyk po raz kolejny zawiódł. Jeśli już jego kolegom udało się dograć mu piłkę, to ten ją tracił. Na szczęście, gospodarze radzili sobie niewiele lepiej. Uważni i skoncentrowani obrońcy Zagłębia na niewiele pozwalali Patrykowi Małeckiemu, Pawłowi Brożkowi czy Andrażowi Kirmowi, przez co z boiska wiało nudą.

PRZECZYTAJ NASZĄ RELACJĘ Z MECZU

O pierwszej połowie można powiedzieć tyle, że się po prostu odbyła. Wiślacy mieli dużą przewagę w posiadaniu piłki, ale ich ataki przypominały walenie głową mur. Nawet gdy Paweł Brożek znalazł się sam na piątym metrze, to zamiast kopnąć w piłkę, trafił stopą w murawę. Z kolei Małecki i Kirm zamiast uderzać na bramkę, to podawali wprost w ręce Bojana Isailovicia. Godny uwagi był jedynie silny strzał zza pola karnego w wykonaniu Łukasza Garguły. Były pomocnik Polaru Wrocław trafił w sam środek bramki, ale serbski golkiper i tak miał duże problemy z obroną.

Po pierwszych 45 minutach Miedziowi i tak mieli podstawy do tego, by myśleć o wywiezieniu z Krakowa dobrego rezultatu. - Dobrze się bronimy i musimy tak samo konsekwentnie grać w drugiej połowie - powiedział w przerwie meczu przed kamerami telewizyjnymi Pawłowski. Było więc jasne, że w drugiej połowie Zagłębie o ofensywnych zapędach myśleć nie będzie.

I rzeczywiście, po zmianie stron goście bronili się całym zespołem. Mówiąc językiem piłkarzy nożnych, w polu karnym Wisły zaparkował autobus. Zniecierpliwiony trener Wisły myślał i szukał różnych rozwiązań. W końcu wymyślił - wpuścił na boisko Macieja Żuraw-skiego. Kibiców Zagłębia mógł w tym momencie oblać zimny pot. Bo Żuraw, choć leciwy i w słabszej formie, to ten sam człowiek, który w swojej przygodzie z ekstraklasą strzelił przeciwko Miedziowym aż 13 goli.

I to właśnie on, były kapitan reprezentacji Polski, miał udział przy decydującej bramce dla Wisły. W 88. minucie Żurawski zacentrował w pole karne, a tam fatalny kiks popełnił Csaba Horvat. Piłka spadła wprost pod nogi Andraża Kirma, który silnym uderzeniem z 15 metrów nie dał szans Isailoviciowi. To był cios, który odebrał lubinianom nawet chęci do podjęcia walki o remis.

- Żal straconych punktów, bo nie zasłużyliśmy na porażkę. Przydarzył nam się jeden błąd, który zniweczył nasz wysiłek w całym meczu. Chwała moim zawodnikom za podejście i walkę, i za to, że nie przestraszyli się rywala. Nie mogę mieć pretensji do żadnego piłkarza - podsumował występ swoich podopiecznych trener Bajor.

Wisła Kraków - KGHM Zagłębie Lubin 1:0 (0:0)
Bramka: Kirm (88)
Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom).
Widzów: 17 800.

Wisła: Pawełek - CikosI, Chavez, Bunoza, Paljić - Małecki (61 Żurawski), Sobolewski, Garguła (73 Boukhari), Jirsak (82 Wilk), KirmI - Paweł Brożek.

Zagłębie: Isailović - Rymaniak, Horvath, Reina, KocotI - M. Bartczak, Hanzel (90 Osmanagić), Dąbrowski - Pawłowski, PlizgaI - Traore (78 Kędziora).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto