Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubińscy myśliwi kupili na Słowacji zające

Agata Grzelińska
Prawie 70 słowackich zajęcy od kilku dni biega po polach w powiecie lubińskim. O odbudowę populacji tych zwierząt w regionie zabiegają myśliwi z Lubina.

- Od 16 lat nie polujemy na zające, bo ich prawie wcale już nie ma - mówi Marian Szkurat, łowczy Koła Łowieckiego Górnik. - Ich liczba drastycznie spadła z kilku powodów. Zmieniła się kultura rolna, swoje zrobiły też szczepionki dla lisów i opryski. Dlatego postanowiliśmy odbudować drobną zwierzynę w regionie.

Przed 12 laty myśliwi z Górnika zaczęli przywracać bażanty, dziś jest już ich w okolicy pokaźna liczba. Po zającach mają jeszcze w planach kupno kuropatw.

- Zależy nam, by tu była różnorodna zwierzyna, duża i mała. Mamy dziki, sarny, jelenie, daniele, chcemy mieć też bażanty, zające i kuropatwy - dodaje Marian Szkurat.

Odbudowa populacji zajęcy potrwa 4-5 lat. Co roku myśliwi, zamierzają kupować kolejne partie zwierzaków i wypuszczać je w podlubińskich lasach. Wiele zależy od funduszy. Na pierwszy zakup zajęcy 80 myśliwych z koła złożyło się po 100 zł, zdobyli też pieniądze z Fundacji Polska Miedź oraz Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jeden szarak kosztuje 368 zł.

- Każdy zając jest okolczykowany. Będziemy je monitorować, a w zimie planujemy policzyć. Sądzimy, że przetrwa ok. 60 procent - opowiada Marian Szkurat. - Część z nich na pewno podbiorą nam lisy czy jastrzębie.

Myśliwi dokarmiają zające. Razem ze zwierzyną kupili też karmniki i karmę. Wypuszczone w okolicach Ustronia, Mleczna, Toszowic i Dąbrowy, gdzie jest dużo pól uprawnych, zające powinny się zintegrować z miejscowymi szarakami i, jak mówi łowczy Szkurat, wzmocnić je genetycznie. Jak będzie, czas pokaże.

Nie przypadkiem lubińscy myśliwi zdecydowali się na kupno słowackich zajęcy z hodowli w Rabcicach. - Słyną z tego, że są zdrowe i są też, co bardzo ważne, pod względem genetycznym podobne do naszych - wyjaśnia Marian Szkurat.

Po kilkunastogodzinnej podróży słowackie zające dotarły do Lubina w bardzo dobrej kondycji. Gdy myśliwi je wypuszczali, pierwszy w ciągu 15 minut przekicał 800 m. Łowczy założył dziennik, w którym zapisze, gdzie, kiedy, który zając był widziany. - Jeśli się uda, nasze dzieci i wnuki też będą oglądać zające - dodaje Szkurat.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto