Od kilku dni trzyosobowa grupa - ksiądz katecheta prowadzący lekcje religii w ZSZiO oraz dwie młode pracownice - chodzą od sali do sali i przedstawiają nauczycielom oraz pozostałym pracownikom szkoły pismo do podpisu. Dokument składa się z trzech części. W pierwszej wymieniono zasługi dyrektorki z ubiegłych lat. W drugiej znajduje się informacja o tym, że Beatę Grzelińską popierają wicedyrektorzy szkoły, a lista z podpisami pracowników ostatecznie ma trafić na biurko prezydenta Lubina Roberta Raczyńskiego. Z trzeciej części dowiadujemy się, że w szkole działają dwie przeciwne frakcje - jedna, która popiera dyrektorkę, i druga, do której zaliczają się pracownicy przeciwni jej działaniom. Autorzy pisma proszą ich, by nie przeszkadzali pani dyrektor w wykonywaniu obowiązków.
Zobacz też: Prokurator sprawdzi zeznania posła Zbrzyznego
Nauczyciele, którzy nie podpisali listy poparcia, boją się, że mogą stracić pracę. Uważają, że taka lojalka jest nie na miejscu. - Jesteśmy tym oburzeni - mówią. - Martwimy się, co będzie dalej ze szkołą. Po sytuacji z listopada boimy się, że uczniowie nie będą chcieli się tutaj uczyć. To działa destrukcyjnie na placówkę.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że tym, którzy nie chcieli się wpisać na listę, mówiono wprost: albo podpiszesz, albo wylatujesz z pracy.
Czytaj też: Jan Tomaszewski o korupcji w Zagłębiu Lubin
Beata Grzelińska wszystkiemu zaprzecza. Przekonuje, że nigdy nie było i nie ma takiego dokumentu. - Pierwsze słyszę, nic nie wiem o czymś takim - powiedziała nam. - Trudno mi się odnieść do czegoś, czego na oczy nie widziałam. Jestem naprawdę tym zaskoczona.
Więcej o tej sprawie przeczytasz w Gazecie Wrocławskiej
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?