Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubin: Po Nowym Roku dyrektor Grzelińska i nauczuciel Gniewek wrócą do pracy

Agata Grzelińska
Piotr Krzyżanowski, Agata Grzelińska
W Zespole Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących w Lubinie panuje zmowa milczenia na temat tego, co 16 listopada wydarzyło się w gabinecie dyrektorki Beaty Grzelińskiej. Wiadomo, że nożem w brzuch ugodzony został nauczyciel matematyki i informatyki Wacław Gniewek.

Jego zdaniem 20-centymetrowe ostrze w trzewia wbiła mu pani dyrektor. Szefowa szkoły twierdzi natomiast, że podwładny, skonfliktowany z nią, sam się zranił. Dlaczego? Nie wiadomo.

Jak było naprawdę, wyjaśnia prokuratura w Głogowie. Na ustalenia śledczych trzeba będzie jeszcze poczekać.
- Prokuratura pracuje nad sprawą - mówi Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.

Na razie zarówno dyrektorka szkoły, jak i nauczyciel przebywają na zwolnieniach lekarskich. Później jednak oboje zamierzają wrócić do pracy. Pytanie, czy jako pedagodzy powinni pracować z młodzieżą, skoro sprawa nie została wyjaśniona?

Beata Grzelińska została zatrzymana jeszcze w dniu zdarzenia. Po przesłuchaniu w prokuraturze zapadła decyzja o konieczności zastosowania wobec niej środków zapobiegawczych w postaci poręczenia majątkowego (10 tys. zł) i zawieszenia w pełnieniu obowiązków służbowych. W połowie grudnia sąd uchylił zawieszenie. Formalnie więc kobieta może wrócić do pracy.

Pojawia się jednak pytanie: jaki w ten sposób oboje dadzą sygnał uczniom? Jakie wnioski z takiego rozwiązania wysnuje młodzież?
Kuratorium unika odpowiedzi. Rzeczniczka Janina Jakubowska tłumaczy, że skoro prawo nie zabrania dyrektorce wrócić do szkoły, to kuratorium też tego nie zrobi. Odsyła do urzędu sprawującego nadzór nad placówką. Rzecznik prezydenta Krzysztof Maj też zasłania się decyzją sądu, który zniósł środek zapobiegawczy w postaci zawieszenia.

- Po powrocie ze zwolnień lekarskich porozmawiamy zarówno z panią Beatą Grzelińską, jak i z panem Wacławem Gniewkiem - zapowiada Krzysztof Maj. - Po tych rozmowach zdecydujemy, co dalej.

Sami zainteresowani nie mają obaw przed kontaktem z uczniami.
- Skoro sąd uznał, że mogę wrócić do pracy, myślę, że nie należy się doszukiwać innych interpretacji - Beata Grzelińska nie widzi powodów, by czekać z powrotem do swych obowiązków.

Wacław Gniewek nie ukrywa, że potrzebuje pracy. Ma na studiach dwóch synów, więc liczy się dla niego każdy grosz.
- Pewnie nie uniknę pytań uczniów, więc po prostu powiem im prawdę - mówi nauczyciel.
Ewa Czemierowska, psycholog z Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, uważa, że najważniejszy jest jasny komunikat do uczniów. Nie można ukrywać tego, co się stało, bo młodzież i tak swoje wie.

- Powrót pedagogów do pracy jest sprawą drugorzędną - mówi Czemierowska. - Ważniejsze, by rozmawiać z uczniami o sprawie i kontrolować to, co się mówi.
Inna kwestia to atmosfera w gronie pedagogicznym. - Jeśli wśród nauczycieli stało się coś takiego, należy zbadać, czy ten zespół jest w stanie normalnie pracować. Może jest zbyt skonfliktowany? - zastanawia się psycholog.

O zdarzeniu pisaliśmy: Dyrektorka dźgnęła nożem nauczyciela?

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto