Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zakład Opiekuńczo-Pielęgnacyjny działa w lubińskim szpitalu

Ewa Chojna
Beata Braziuk chce wybudować ośrodek dla osób starszych
Beata Braziuk chce wybudować ośrodek dla osób starszych Piotr Krzyżanowski
Przez całą dobę opiekują się osobami chorymi i starszymi, które nie mogą same o siebie zadbać. Niektórzy mają alzheimera, inni chorobę Parkinsona, a kolejni po prostu nie są w stanie sami się umyć, zjeść czy wziąć lekarstw. To nie hospicjum, ale Zakład Opiekuńczo-Pielęgnacyjny działający w lubińskim szpitalu.

Na oddziale jest tylko 20 łóżek. Ponad 60 osób oczekuje na wolne miejsce. Szefowa zakładu i jednocześnie prezes Stowarzyszenia Opieki Długoterminowej "Otwarta Dłoń" z Lubina Beata Braziuk załamuje ręce, ale nie ma wyjścia - coraz częściej musi odmawiać chorym. Rozwiązaniem tego problemu może być ośrodek, który chce wybudować stowarzyszenie.

- Ze starością jest taki problem, że nikt nie chce o tym mówić, nikt nie chce o tym pamiętać - mówi Beata Braziuk. - Ale problem istnieje. Jest coraz więcej osób starszych, którymi nie ma się kto opiekować. Rodzina nie zawsze jest wydolna, nie w każdej sytuacji bliscy dadzą sobie radę. Stowarzyszenie "Otwarta Dłoń" dzierżawi trzy hektary ziemi na terenie Chocianowa. Tam miałby powstać nowy ośrodek na 96 łóżek, a obok niego dom seniora. Ale oszacowano, że realizacja tych planów może pochłonąć nawet 15 mln zł, a takich pieniędzy nie ma.

- Nie mamy pieniędzy nawet na budowę samego zakładu opiekuńczo-pielęgnacyjnego na 70 łóżek, a to kwota rzędu około siedmiu milionów złotych - mówi Beata Braziuk. - Dlatego szukamy wsparcia i zwracamy się o pomoc do sponsorów, ludzi dobrego serca, którzy chcieliby nam pomóc. Szefowa stowarzyszenia jest przekonana, że zdecydowanie łatwiej zbiera się fundusze na hospicjum, ponieważ bliskie obcowanie ze śmiercią porusza ludzi. Tymczasem nikt nie chce pamiętać o starości.

- W hospicjum czas leczenia i pobytu pacjentów jest stosunkowo krótki, a rodzinom pozostaje pogodzić się z odejściem bliskiej osoby - mówi Braziuk.
- W naszym zakładzie opieka może trwać nawet kilka lat. Starość nie jest modnym tematem. Ludzie interesują się taką formą pomocy dopiero, kiedy ten problem dotknie ich osobiście: wtedy są w stanie to zrozumieć.

Lubiński Zakład Pielęgnacyjno-Opiekuńczy podlega pod Regionalne Centrum Zdrowia. Ma podpisany kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia, skąd pieniądze płyną na lekarstwa, pampersy i opłacenie personelu - lekarzy, pielęgniarek i opiekunek, które pracują przez całą dobę. Pozostałe koszty ponoszą sami pacjenci. Jest to 70 proc. świadczeń, bez względu na ich wysokość.

Pacjenci są różni - niektórzy zagubieni, inni wręcz przeciwnie, ale ponad 80 proc. obecnie przebywających w zakładzie nie może samodzielnie wstać z łóżka. Dlatego budowa ośrodka jest bardzo potrzebna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto