W 11 minucie był już jednak remis. Mateusz Mak rzut karny zamienił na bramkę. Kilka chwil wcześniej Djordje Cotra zagrał ręką we własnym polu karnym.
Brunatni idąc za ciosem, kilkadziesiąt sekund później prowadzili już 2:1. Szymon Sawala uderzył głową nie do obrony i bramkarz Zagłębia musiał po raz drugi w tym meczu sięgać do siatki.
Zanim piłkarze udali się do szatni jeszcze jedno trafienie zanotowali piłkarze z Dolnego Śląska. Kiks Seweryna Michalskiego, który minął się wręcz z piłką wykorzystał niezawodny Arkadiusz Woźniak, który na nowo tchnął w miedziowych nadzieję w zwycięstwo.
W drugiej połowie obie drużyny grały zdecydowanie dokładniej pod własnymi bramkami, przez co kibice już nie oglądali tylu bramek.
Kamil Wacławczyk w 69 minucie spotkania otrzymał znakomite wręcz podanie od Łukasz Madeja, które otworzyło mu drogę do bramki. Wacławczyk się nie pomylił i po raz drugi w tym spotkaniu wyprowadził GKS na prowadzenie.
Tuż przed końcem meczu swoją okazję miał najskuteczniejszy wśród lubinian - Michał Papdopulos, ale jego strzał głową znakomicie obronił strzegący bramki GKS-u Emilijus Zubas.
Ostatecznie miedziowi musieli pogodzić się z kolejną porażką w tym sezonie.
– W końcówce mieliśmy okazje do wyrównania, ale doskonale interweniował bramkarz gospodarzy. Te sytuacje nie zmienią jednak oceny całego spotkania. Graliśmy niekonsekwentnie z tyłu, popełnialiśmy dużo błędów, mieliśmy dużo przestojów w grze i na dodatek dużo złych podań. Po takim meczu mogę tylko pogratulować zwycięstwa rywalom - powiedział po ostatnim gwizdku czeski szkoleniowiec Zagłębia Lubin - Pavel Hapal.
Jedenastka jesieni Fortuna 1 Ligi