Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z trenerem Zagłębia Lubin - Pavlem Hapalem

Michał Sałkowski/Zagłębie Lubin SA
Jest w Lubinie dopiero od dwóch tygodni. Z miejsca dał się poznać jako tytan pracy. Analizy meczowe – bez przerwy, dwa treningi dziennie, zajęcia typowo taktyczne na porządku dziennym. Wszystko po to, byśmy mogli zobaczyć lepiej grające Zagłębie. Treningi niech się toczą własnym rytmem. Zapraszamy Was na pierwszą część rozmowy, w której trener Hapal opowie o swojej dotychczasowej karierze szkoleniowe.

Gdzie osiągnął Pan większe sukcesy jako trener – na Słowacji czy w Czechach? (Biorąc, rzecz jasna, pod uwagę potencjał drużyn, które Pan prowadził)?

W takim szerszym ujęciu wydaje się, że odniosłem większe sukcesy wyłącznie na Słowacji. Zgadzam się, że większość ludzi patrzy na moją pracę na Słowacji przez pryzmat europejskich pucharów z Żyliną. Ale patrząc na chłodno i obiektywnie, i tylko na krajowe pole, to nie było tak do końca, że Słowacja w te sukcesy obfitowała, a podczas pracy w Czechach była posucha. W Czechach zaczynałem od pracy w Opavie, utrzymałem zespół w lidze. Poszedłem do Zlina – i tam tak samo – miała być walka o utrzymanie zakończona sukcesem i była. Potem prowadziłem już potencjalnie lepszą drużynę – Banik Ostrawa. Rozpocząłem tam pracę, gdy Banik był na przedostatnim miejscu w tabeli, a rozgrywki skończyliśmy na miejscu szóstym i graliśmy w finale Pucharu Czech.

Potem przyszedł czas na Mladę Boleslav – ostatecznie skończyliśmy ligę na czwartym miejscu i – koniec końców – myślę, że nie był to zły wynik z tym zespołem.

W Żylinie była inna presja. Tutaj wszyscy chcą, żeby drużyna była regularnie w czołówce tabeli. Choć w tamtym czasie trzeba powiedzieć, że nikt z nas – początkowo – sobie aż tak dużych celów (tych, jakie później osiągnęliśmy) oficjalnie nie zakładał – a zdobyliśmy przecież mistrzowski tytuł i … awansowaliśmy do Ligi Mistrzów. Udało nam się to, bo stworzyliśmy dobrą drużynę i mieliśmy naprawdę dobrych zawodników. Byliśmy konsekwentni i awansowaliśmy do elitarnych rozgrywek.

A wcześniej jeszcze, trenowałem Nitrę. W Nitrze byliśmy w sytuacji tych, którzy awansują, którzy chcą iść do góry i każdy postęp jest sukcesem. Skończyliśmy wtedy na trzecim miejscu. Najlepszym w historii klubu. Pod kątem presji wyniku była to trochę łatwiejsza praca niż w Żylinie. Zrobiliśmy w tym klubie coś dużego, ale też coś, czego nikt się nie spodziewał.

A kończąc odpowiedź - to chyba nie ja powinienem ostatecznie decydować, który sukces był większy. Każdy z nich mnie cieszył. Każdy świadczył o tym, że z drużyną wykonaliśmy dobrze swoją pracę i wywiązaliśmy się z zadań, jakie sobie postawiliśmy.

Co znaczyło dla Czecha pokonać w meczu, który otworzył furtkę do Ligi Mistrzów, Spartę Praga?

Zwycięstwo ze Spartą było dla Żyliny wielkim sukcesem. Trzeba przyznać, że byliśmy wtedy w naprawdę dobrej formie. Cieszyłem się ze zwycięstwa jak każdy trener. To oczywiste. Zrobiliśmy w końcu dużą rzecz. Obiektywnie patrząc – to w składzie Sparty zabrakło też kilku zawodników wykartkowanych w meczu z Lechem - Řepki, Wilfrieda, Matějovský’ego. Natomiast fakt jest jeden – wygraliśmy, bo na to zapracowaliśmy. Zrealizowaliśmy plan. O to właśnie przecież w piłce chodzi.

Zobacz też oficjalną stronę Zagłębia Lubin SA

W Polsce gra Robert Jeż, pański były podopieczny z Żyliny. Na Słowacji był gwiazdą, brylował też w Górniku, w Polonii już tak dobrze, jak dotychczas, nie jest. Jak Pan myśli, dlaczego?

Robert Jeż miał naprawdę mocną, centralną pozycję w Żylinie. Grał w środku pola, ale miał w klubie – nie tylko piłkarską – rolę lidera. Oglądałem ostatnie mecze Polonii – chociażby ten z Ruchem Chorzów i Robert rzeczywiście grał tam na pozycji środkowego ofensywnego pomocnika, ale jego rola w całej drużynie nie była i chyba nie jest jeszcze – ogólnie rzecz biorąc- tak mocna jak na Słowacji. Wówczas, w Żylinie, on sobie tę pozycję wypracował na boisku, charakterem, zasłużył na nią. Tutaj, w Polonii, musi sobie taką pozycję dopiero wywalczyć.

W Polonii, naszym następnym rywalu, Robert nie jest kapitanem. Nie ma jeszcze takiej pozycji w oczach trenera i klubu, jak to było w Żylinie. … Problem tkwi w tym, że musi to od nowa zyskać. W Górniku zaczynał od początku, teraz znowu zaczyna od początku, podczas gdy w Żylinie był już cztery, pięć lat i miał wypracowaną pozycję lidera. Przed nim kapitanem był Zdano Štrba, reprezentant Słowacji, który odszedł do Grecji. Wtedy Robo Jež dostał opaskę kapitana, można więc powiedzieć, że stopniowo zbudował sobie tę pozycję. I ta pozycja przejawiała się też w tym, co prezentował na boisku. To był lider.

Na co musimy zwrócić szczególną uwagę podczas najbliższego meczu z Polonią?

Mecz z Polonią na pewno łatwy dla nas nie będzie. Rywalom całkiem dobrze idzie, wygrali dwa mecze z rzędu po 1:0, są w dobrym rytmie. Ale jest jedna naczelna zasada, którą trzeba się kierować – musimy patrzeć na siebie, na to, co my możemy zrobić w spotkaniu z Polonią i jak to zrobić, żeby pokonać ekipę z Warszawy. Potrzebujemy punktów i to nie jest tajemnica. Musimy pracować nad sobą.

Co po tych dwóch tygodniach w Lubinie może trener powiedzieć o drużynie Zagłębia? O potencjale zawodników, o zmianach, które trzeba wprowadzić w zespole w pierwszej kolejności?

Myślę, że potencjał Zagłębia jest dobry, duży. Mamy teraz raczej problemy z nastawieniem i, o czym się niedawno przekonaliśmy, problemy w konstruktywnej grze z piłką. Często tracimy piłkę, zbyt szybko. Przez co przeprowadzamy mało efektywnych akcji. Musimy więc zwiększyć aktywność podczas gry piłką i grze bez piłki. Musimy się ustrzeć też tylu strat, ile nastąpiło w meczu ze Śląskiem. Rywal je skrzętnie wykorzystał. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby tak łatwo odbierano nam piłkę.

Poza tym cieszę z jednego – z nastawienia zawodników. Trenujemy zazwyczaj dwa razy dziennie. To norma. I piłkarze bardzo dobrze trenują, nie ma problemów fizycznych.

A te podstawy, o których powiedziałem chwilę wcześniej, to kwestia treningu i rzetelnej pracy na zajęciach.

Widzicie, nie mamy też obecnie zawodnika, który byłby głównym typowym wykonawcą stałych fragmentów gry. A stałe fragmenty to bardzo ważny element. Natomiast wiem, że to także jest kwestia treningu. Są piłkarze, którzy potrafią to robić lepiej niż inni i mogą nad tym popracować, żeby tę cechę piłkarską poprawić. Pracujemy nad tym, żeby więcej trafiać do bramki rywali – czy to z tych meczowych pozycji, czy właśnie ze stałych fragmentów. To istotne.

Zobacz też oficjalną stronę Zagłębia Lubin SA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto