Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wysowianka od kuchni. Tak się butelkuje ulubioną mineralną gorliczan

Halina Gajda
Halina Gajda
Produkcja butelki wody mineralnej nie jest taka prosta, jakby się mogło wydawać. Wszystko zaczyna się od wielkich worków w których złożone są butelki. Ich pierwotny kształt w niczym nie przypomina tego, który znamy ze sklepowych półek. I chyba to własnie jest największe zaskoczenie w całym procesie produkcji.

Miejsce, w którym produkuje się wodę mineralną, położone jest jedynie cztery kilometry od granicy ze Słowacją. Wysowa-Zdrój, bo o niej mowa, znajduje się w zachodniej części Beskidu Niskiego. Do Wysowej chętnie przyjeżdżają turyści, gdyż jest to miejscowość uzdrowiskowa. Bogactwo podziemnych złóż naturalnych, mineralnych wód czerpanych z 14 ujęć jest świetną ofertą dla kuracjuszy.

Gorliczanie, ale nie tylko oni, od lat chętnie sięgają po rodzimy produkt, czyli wysowiankę. Jedni wolą tę z bąbelkami, inni z niewielką ich ilością, a jeszcze inni - całkiem bez gazu. Amatorów wody mineralnej na słodko też nie brakuje. Wszystko rzecz gustu. Nie o tym jednak mówimy, a o całym procesie produkcji. Otóż tak naprawdę zaczyna się on od wielkiego worka pełnego czegoś, co na pierwszy rzut oka przypomina fiolkę. To tak zwana preforma. Tysiące takich preform, niczym sople lodu zwisające z dachu, trafia do maszyny, która strumieniem sprężonego powietrza nadaje im odpowiedni kształt, który doskonale znamy.

Proces nadmuchiwania trwa dosłownie ułamek sekundy, maszyna wyrzuca więc gotowe butelki jedna za drugą. Trafiają one na taśmę, która wiezie je do punktu mycia. Żadna długa kąpiel, moczenie w basenie. Nic takiego, mycie jest szybkie - butelka trafia na coś w rodzaju widelca, który łapie butelkę za szyjkę, odwraca ją, silny strumień wody dokładnie wypłukuje jej wnętrze, po czym butelka na powrót ląduje na taśmie. Tak przygotowana może wyruszać w dalszą drogę do najważniejszego miejsca w całej rozlewni, czyli monobloku, gdzie będą napełniane.

Ów monoblok wygląda jak miejsce z wieloma kranikami. Pusta butelka wjeżdża pod niego, po chwili jest napełniana z dużą precyzją - pół litra mineralnej do butelki o takiej pojemności. Ani mniej, ani więcej. Niemal co do kropli. Możemy powiedzieć, że jesteśmy w połowie drogi do celu. Teraz bowiem pozostaje tylko zakręcenie, nalepienie etykiety, naniesienie oznaczeń dotyczących nr partii produkcyjnej, daty przydatności do spożycia i butelki jedna po drugiej trafiają do pakowarki. Do maszyny trafia jednocześnie dwanaście małych albo sześć dużych butelek. Owijane ściśle folią nie mają szans wymknąć się z uwięzi, po czym trafiają do maszyny, którą potocznie nazywa się piecem. Nie ma w nim ognia ani żaru. Jest na tyle ciepło, by folia, którą zostają okręcone posortowane butelki, obkurczyła się na nich tak, by nie wypadały. Wystarczy chwila i zgrzewka wody jest gotowa. Potem jeszcze tylko rączkarka nakłada uchwyt - dla wygody klientów, by mieli za co złapać całą zgrzewkę wody. I to w zasadzie tyle - pozostaje tylko złożyć zgrzewki na palecie, przewieźć do magazynu, a stąd wysowianka ma już drzwi otwarte na cały kraj, a nawet świat.

Na przełomie kwietnia i maja tego roku, uruchomiona zostanie nowoczesna linia rozlewnicza do wysowianki w szklanych butelkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Wysowianka od kuchni. Tak się butelkuje ulubioną mineralną gorliczan - Gazeta Krakowska

Wróć na gorlice.naszemiasto.pl Nasze Miasto