Wypadek na autostradzie znalazł swój finał w sądzie
Nawet na pięć lat za kratki mogą trafić 45-letni kierownik robót Maciej W. oraz 44-letni brygadzista Robert R. Prokuratura Rejonowa w Złotoryi skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko mężczyznom, których obwinia się o niedopełnienie obowiązków podczas remontu w 2013 r. , kiedy to miejsce miało śmiertelne potrącenie jednego z pracowników firmy demontującej znaki drogowe.
Przypomnijmy, że do wypadku doszło 28 września 2013 r. na 65 kilometrze autostrady A4 podczas demontowania znaków drogowych. W trakcie prac 42- letni pracownik zatrudniony w charakterze konserwatora mostów pomagał brygadziście Robertowi R. przenosić znaki z jednej strony autostrady na drugą, aby umieścić je w samochodzie technicznym stojącym na prawym pasie ruchu - opisuje zdarzenie Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. - Brygadzista przeszedł z pasa zieleni do pojazdu i to samo polecił pokrzywdzonemu.
Wypadek na autostradzie znalazł swój finał w sądzie
Na nieszczęście pokrzywdzonego, od strony Bolesławca nadjeżdżał samochód osobowy. Kierująca pojazdem kobieta, zmieniła pas ruchu, gdy zauważyła pojazd techniczny i zwolniła. Niestety znajdowała się zbyt blisko i nie zdążyła wyhamować pojazdu, gdy przed maską pojawił się pieszy. Do potrącenia doszło, gdy kobieta miał na liczniku zaledwie 40km/h.
Powołany w sprawie zespół biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych stwierdził, że kierująca pojazdem nie zawiniła, ponieważ nie miała możliwości uniknięcia wypadku - tłumaczy rzeczniczka prokuratury i dodaje - Z powodu znajdowania się pojazdu technicznego na prawym pasie ruchu nie była w stanie ominąć nieprawidłowo poruszającego się pracownika firmy remontowej.
Wypadek na autostradzie znalazł swój finał w sądzie
Odpowiedzialnością za nieumyślne spowodowanie śmierci pokrzywdzonego biegli obwiniają jego przełożonych Macieja W. i Roberta R, ponieważ nie zadbali oni o prawidłowe przeszkolenie pracownika, jak też nie nadzorowali właściwie wykonywanych przez niego prac, mimo że prace na autostradzie są szczególnie niebezpieczne. Poszkodowany nie miał podczas pracy nawet kasku ochronnego, co spowodowało rozległe urazy czaszki połączone z wieloodłamowym złamaniem kości czaszki. Skutkowało to ostrą niewydolnością krążeniowo-oddechową, a w efekcie śmiercią pracownika.
Pomimo błędów, jakie popełnił sam poszkodowany do odpowiedzialności za wypadek pociągnięto kierownictwo. Maciej W. nie czuje się odpowiedzialny za śmierć 42-latka, zaś Robert R. wyraził żal i skruchę. Sprawę rozpozna Sąd Rejonowy w Nysie
Wypadek na autostradzie znalazł swój finał w sądzie
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?