Prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Piekary nie zostawia suchej nitki na władzach Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. - W poniedziałek już od rana zauważyliśmy, że coś złego się dzieje z ciepłem dostarczanym do naszych bloków - złości się prezes Marek Deryng. - Dzwoniliśmy, wysyłaliśmy faksy. Nikt nam nie odpowiedział. O awarii dowiedzieliśmy dopiero z Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego. To kpina i lekceważenie wielkiego odbiorcy ciepła.
Przypomnijmy. W poniedziałek, 21 grudnia, przed rondem na Piekarach pękła wielka magistrala cieplna. Robotnicy naprawili rurę w środę. Mimo to każdego dnia i nocy, zwłaszcza na Piekarach B i C oraz w szpitalu, przez wiele godzin kaloryfery były zimne.
Prezes WPEC zadzwonił do prezesa spółdzielni we wtorek. Poinformował go, że w poniedziałek nie było go w pracy. Dorzucił, że jego pracownicy usuwają awarię.
- Na moim osiedlu mieszka 20 tys. ludzi - nie daje za wygraną prezes Deryng. - Co mnie obchodzi, że jak prezesa nie ma w pracy, to nie mam informacji. Ja muszę konkretnie ludziom powiedzieć, jak długo nie będzie ciepła.
Także prezydent Tadeusz Krzakowski ma pretensje do prezesa WPEC. Zastanawia się nawet, czy nie powiadomić prokuratury i Ministerstwa Skarbu Państwa o nieinformowaniu o awarii sieci ciepłowniczej. - Nie mam pretensji, że była awaria, bo takie rzeczy się zdarzają - mówi prezydent Krzakowski. - Natomiast kompletny brak informacji o tym, co się stało mógł narazić zdrowie i życie mieszkańców, na przykład pacjentów szpitala. Oczekuję w przyszłości, że prezes WPEC osobiście lub przez swoich pracowników będzie mnie informował o takich zdarzeniach.
Legniczanie byli informowani o awarii przez media, które z kolei dowiadywały się z PCZK. Telefony WPEC milczały albo były zajęte. - Nie dodzwoniliśmy się do prezesa i jego zastępcy - powiedziano nam w PCZK. - O tym, co się dzieje, dowiadywaliśmy się głównie drogą radiową od pracowników usuwających awarię.
Prezes WPEC Arkadiusz Janusz nie ma sobie i firmie nic do zarzucenia. - Naszym obowiązkiem jest zawiadamianie odbiorców tylko o planowanych remontach - tłumaczy prezes Janusz. - Zgodnie z prawem energetycznym, gdy wystąpi awaria, to odbiorcy powinni się z nami skontaktować. Nasz numer informacyjny 993 ciągle się urywał.
Przyczyną awarii były wahania temperatury. Ale nieoficjalnie powiedziano nam, że rury sę już bardzo stare i będą częściej pękać. Nowej sieci nie kładziono, bo WPEC przygotowywał się do prywatyzacji. Został sprzedany lubińskiej Energetyce. Na razie nie mówi się o inwestycjach. W Lubinie są one niezbędne. Prezydent Lubina również postanowił zawiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez legnicką spółkę. - WPEC miał kilka możliwości, by w czasie mrozów nie dopuścić do takiej sytuacji, - mówi Krzysztof Maj, rzecznik prezydenta.
Nadzieją dla Lubina jest Energetyka
Należąca do KGHM spółka Energetyka podpisała na początku listopada umowę z Ministerstwem Skarbu Państwa na kupno 85 procent akcji Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Legnicy. Prezes Energetyki Adam Siwek zapewnia, że gdy tylko skończą się formalne procedury, firma przystąpi do niezbędnych napraw.
- Od pierwszego dnia, gdy przejmiemy WPEC, będziemy prowadzić prace związane z optymalizacją sieci - mówi Adam Siwek. - Jesteśmy gotowi do rozpoczęcia inwestycji. Koparki mogą ruszyć wiosną.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?