Tłok w szkołach po zmianach dotyczących 6-latków

Wakacje dobiegły końca. W czwartek uczniowie z całego regionu rozpoczną nowy rok szkolny. Lada chwila zabrzmi też pierwszy dzwonek, a wraz z nim tysiące pierwszoklasistów po raz pierwszy założy plecaki i usiądzie w szkolnej ławie. Wśród nich niewiele będzie jednak 6-letnich dzieci. Wszystko za sprawą zmian wprowadzonych przez rząd. Od września edukacja 6-latków nie jest obowiązkowa.

W legnickich szkołach od 1 września w 23 klasach pierwszych naukę rozpocznie 229 6-latków i 208 dzieci 7-letnich.

- Do przedszkoli miejskich przyjęto 388 6-latków - informuje Arkadiusz Rodak, rzecznik prasowy prezydenta Legnicy. - W roku szkolnym 2016/2017 miasto objęło opieką przedszkolną 2,040 dzieci (w miejskich przedszkolach - 1,782 , w szkołach podstawowych -258). W trakcie rekrutacji do przedszkoli publicznych przyjęto 297 dzieci w wieku trzech lat - dodaje Arkadiusz Rodak.

Władze Legnicy, po zmianach wprowadzonych przez rządzących planowały utworzenie tak zwanych zerówek we wszystkich szkołach podstawowych w mieście. Miało ich być 15. Jednak, ze względu na znacznie mniejsze zainteresowanie plany zmieniono. - Planowaliśmy stworzyć 15 oddziałów w 11 szkołach podstawowych - mówi Arkadiusz Rodak. - Ze względu na małe zainteresowanie utworzono dziewięć oddziałów dla 211 dzieci. W szkołach podstawowych nr 7 i 16 nie powstały oddziały „0”.

Nieco inaczej sytuacja przedstawia się w Lubinie. Tu po zmianach pojawiły się problemy lokalowe.

- Niestety, tak jak się tego spodziewaliśmy 90 procent dzieci w wieku 6-lat zostało w przedszkolach - mówi Andrzej Pudełko z lubińskiego magistratu. - W związku z tym musieliśmy utworzyć dodatkowe oddziały w szkołach. W zasadzie zaledwie około 40 dzieci nie dostało się do przedszkoli, ale wśród nich były również dzieci młodsze niż 3-letnie.

Liczba klas pierwszych w Lubinie spadła o połowę. We wrześniu ruszy ich zaledwie 16. To wpłynęło również na liczbę zatrudnionych nauczycieli.

- Około 10 nauczycieli, którzy uczyli w podstawówkach przeszło do przedszkoli. Są również nauczyciele, którym zakończyły się umowy o pracę. - Takich osób jest około 20. To nauczyciele nie tylko z podstawówek, ale również gimnazjów - dodaje Andrzej Pudełko. - Wszystkiemu winien jest niż demograficzny. Nie ma uczniów to nie ma też godzin pracy dla nauczycieli.

Pudełko przyznaje, że trwa istna walka o ucznia. - Wiadomo, że każda szkoła chciałaby jak najwięcej uczniów, ale teraz ich po prostu nie ma - mówi.