Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tajny fundusz parafialny (5)

Grzegorz Żurawinski
LUBIN Już w połowie 2000 roku Regionalna Izba Obrachunkowa wiedziała o lewej prezydenckiej kasie Tadeusza Maćkały i innych przekrętach w kierowanym przez niego urzędzie miasta.

LUBIN Już w połowie 2000 roku Regionalna Izba Obrachunkowa wiedziała o lewej prezydenckiej kasie Tadeusza Maćkały i innych przekrętach w kierowanym przez niego urzędzie miasta. Kontrolerzy sugerowali nawet manko w specjalnym funduszu utworzonym z pieniędzy inwestorów. Ktoś jednak zadbał, by ich raport nie dotarł do prokuratury. A bezwzględnie powinien...

Ustalenia naszego dziennikarskiego śledztwa są szokujące. Lewy fundusz, który były prezydent Lubina (dziś poseł Platformy Obywatelskiej) utworzył przy okazji budowy hipermarketu Real w Lubinie (pisaliśmy o tym dwa tygodnie temu w tekście „real,- nie lewa kasa” 7.03.2003) nie był wyjątkiem lecz... regułą, którą Tadeusz Maćkała stworzył w czasach kierowania lubińskim urzędem miejskim.
Wymuszona na wielu inwestorach zrzutka dała byłemu prezydentowi możliwość jednoosobowego dysponowania setkami tysięcy złotych, które przechodziły poza budżetem gminy i poza jakąkolwiek kontrolą.

Forsa poza kasą

Zarówno samo istnienie specjalnego funduszu, jego wielkość, jak i przeznaczenie, były pilnie strzeżoną tajemnicą.
- Nie mieliśmy żadnych informacji na temat tych kwot - mówili zgodnie: skarbniczka miejska Ewa Sas, naczelniczka wydziału finansowego urzędu Alicja Michułka oraz naczelnik wydziału geodezji i gospodarki gruntami Henryk Mankowicz, w trakcie kompleksowej kontroli urzędu, którą przeprowadziła (13.09.1999 - 27.01.2000) Regionalna Izba Obrachunkowa
- Kwoty te nigdy nie wpłynęły na konto urzędu - dodawała Alicja Michułka.
- O dyspozycji pieniędzy decydował jednoosobowo prezydent Maćkała. Ani o kwotach, ani o ich przeznaczeniu, nigdy nie informował nawet członków zarządu miasta - twierdzi ówczesny wiceprezydent (nadzorujący inwestycje!) Dariusz Milka.
- Wszyscy wiedzieli, że robi to jednoosobowo prezydent Maćkała i nie wnosili zastrzeżeń. Nawet ówcześni członkowie komisji rewizyjnej - twierdzi natomiast drugi z ówczesnych wiceprezydentów (dziś wicestarosta lubiński) Mirosław Gojdź.
- Mogę jedynie zapewnić, że sprawa była czysta, a my zachowaliśmy daleko idącą ostrożność przy negocjacjach z inwestorem, który proponował nam wycieczki do Niemiec, fundowanie obiadów, itd... - dodaje Gojdź. Znaczenia „itd” jednak nie rozwija.

Dobrowolny przymus

Lubińscy radni nie znali jednak szczegółów związanych z obiegiem pieniędzy z lewej kasy prezydenta. Tadeusz Maćkała konsekwentnie odmawiał im odpowiedzi na interpelacje w tej sprawie.
- To tajemnica handlowa. Inwestor nie życzył sobie ujawniania tej informacji - słyszeli nieodmiennie (także dziennikarze) od prezydenta.
Lewicowy radny (zmarły niedawno) Stanisław Kulczyński alarmował kogo się tylko da, że w urzędzie dzieją się brzydkie rzeczy. Z jego inspiracji „bonusy” stały się przedmiotem pytania, które do Tadeusza Maćkaly wystosował (18.06.1998) prezes regionalnej Izby Obrachunkowej we Wrocławiu Bogdan Cybulski. Początkowo, bez efektu
„Kwoty dobrowolnie deklarowane przez nabywców nieruchomości (...) były przekazywane bezpośrednio na wskazane cele społeczne i nie stanowiły dochodów gminy miejskiej Lubin w rozumieniu ustawy budżetowej” - odpisał (6.07.1998) prezydent Maćkała.
Słowa „dobrowolnie deklarowane” to był jednak zwykły kant prezydenta, który obnażył ostatecznie właśnie raport RIO.
„Obowiązek (dodatkowej - red.) zapłaty na cele gminy świadczeń dodatkowych przez kupujących lub wydzierżawiających nieruchomości gminne był zapisany w ogłoszeniach zarządu miejskiego o przetargu (albo w zaproszeniach do rokowań)” - stwierdzili kontrolerzy Izby.

Wywabione pieniądze

Dokumenty świadczą wyraźnie, że „bonusy” od inwestorów chowano pod suknem. Ślad po 350 tys. zł od (budującej Reala) firmy GBS pozostał jedynie w tzw. protokole z rokowań spisanym 11 czerwca 1996 roku. To dziwny dokument. Zawiera m.in. cenę sprzedaży gruntu (8.200.000 zł), a także 300.000 zł „na cele miasta” i odręczny dopisek: + 50.000 zł (bez wyjaśnień). Całość opatrzona jest podpisami wszystkich członków zarządu miasta. Tymczasem...
- Nie uczestniczyłem w rokowaniach z inwestorem - to sensacyjne zdanie usłyszałem od ówczesnego wiceprezydenta Gojdzia. Sensacyjne, bo jego podpis stwierdza co innego.
Jeszcze bardziej tajemnicze jest zniknięcie „bonusa” z późniejszego protokołu uzgodnień z inwestorem (spisano go 17 czerwca 1996).
- Nie ma tego? Niemożliwe! Rzeczywiście, to cokolwiek dziwne. Moim zdaniem ta kwota powinna być tam zapisana - Dariusz Milka ogląda kopię dokumentu z niedowierzaniem. - Przyznam, że ten papier widzę pierwszy raz. Dziwi mnie także, że podpisał go jednoosobowo Tadeusz Maćkała - dodaje po chwili.
- Czy w dokumentach urzędu zachowała się decyzja zarządu o upoważnieniu ówczesnego prezydenta do jednoosobowego podpisania uzgodnień z inwestorem Reala? - dopytujemy aktualnego rzecznika prasowego prezydenta Lubina.
- Nie ma takiej decyzji - Tymoteusz Myrda mówi to bez cienia wątpliwości.

Papier brudzi ręce

Nie mniej skryty był sposób dysponowania przez prezydenta pieniędzmi od inwestorów. Stosowne pisma Tadeusz Maćkała polecił sporządzać wyłącznie w jednym egzemplarzu, tak by w urzędzie nie został po nich żaden ślad (aktualnie w dokumentacji urzędowej znajdują się wyłącznie dokumenty pozyskane później, zatem zwrotnie, od... inwestora czyli firmy GBS, co wyjaśnia niemieckie adnotacje na pismach!).
Dyspozycje prezydent wydawał osobiście. Tylko raz wyręczył go wiceprezydent.
- W czasie nieobecności prezydenta Maćkały podpisałem jedynie przygotowane wcześniej pismo. Dzwoniłem zresztą wówczas do prezydenta o zgodę na ten podpis - mówi Mirosław Gojdź.
Tę zdumiewającą praktykę potwierdziła m.in. ówczesna naczelniczka wydziału kultury urzędu Mirosława Nowicka, która w identycznym trybie zabiegała o dofinansowanie Dni Lubina, poprzedzające parlamentarne wybory 1997 roku (imprezy były wyjątkowo kosztowne i okazałe, Maćkała został posłem AWS).
Taki tryb korespondencji urzędowej jest jawnym (i kolejnym, po poświadczeniu nieprawdy w dokumencie, nadużyciu stanowiska i stworzeniu lewej, pozabudżetowej kasy) naruszeniem prawa (tzw. instrukcji kancelaryjnej wprowadzonej rozporządzeniem prezesa rady ministrów z 19 lipca 1990 roku), którego dopuścił się były prezydent.

Na wielką skalę

Kontrolerzy RIO, którzy w końcu poddali urząd miasta w Lubinie kompleksowej kontroli natknęli się na urząd kierujący się regułami o wybitnie korupcjogennym charakterze. Skala nieprawidłowości związana z lewą kasą Tadeusza Maćkały była jednak tak duża, że tę szczególną sprawę wyłączono do osobnej, bardzo szczegółowej, kontroli.
Szybko okazało się, że specjalny fundusz prezydenta tworzyły (oprócz 350 tys. zł z Metro GBS) także: McDonald’s (sierpień 1996 - 12 tys. zł), Keramos (listopad 1997 - 10 tys. zł), Esso (listopad 1997 - 80 tys. zł), Statoil (czerwiec 1995 - 70 tys. zł), TGG w imieniu BP Poland (sierpień 1995 - 50 tys. zł).
Łącznie inwestorzy zobowiązali się do wypłacenia na cele wskazywane osobiście przez prezydenta miasta kwoty 572 tys. zł. Tu kolejna sensacja. Kontrolerzy nie byli w stanie doliczyć się tych pieniędzy. Z dokumentów, do których dotarli wynikało, że w lewej kasie pojawiło się manko!
Okazane im papiery dokumentowały wydatki jedynie na 479 tys. zł (my dotarliśmy do dyspozycji na większą kwotę. Jesteśmy w stanie wskazać, że manko było mniejsze niż 93 tys. zł opisane w raporcie RIO. Mogło go nawet nie być wcale).

Bezprawie w raporcie

Z naszych wyliczeń wynika, że w części środków jest też drobna... superata. Chodzi znowu o inwestora Reala, firmę GBS. Według umowy miała zapłacić 350 tys zł, zaś zapłaciła 367.500 zł (kontrolerzy kwestionowali jednak zaliczoną przez nas kwotę 90 tys. zł zadysponowaną na Dni Lubina twierdząc, że tej wpłaty „nie należy wiązać z porozumieniem zawartym z GBS”).
Wiemy także, że firma Real (podobnie jak GBS, spółka-córka potężnej niemieckiej firmy Metro AG), na osobistą prośbę Tadeusza Maćkały (3.11.1997) dołożyła dodatkowe 20 tys. zł „z okazji otwarcia hipermarketu w Lubinie”.
Największym skandalem był jednak fakt, że „kontrolującym nie okazano żadnego pokwitowania potwierdzającego, że obdarowani odebrali opisywane kwoty” (z raportu pokontrolnego RIO).
„Instytucje deklarujące chęć przekazania określonych środków na cele wskazane przez władze miasta, czyniły to w związku z nabyciem lub dzierżawą mienia komunalnego. Zgodnie z prawem środki uzyskiwane z tego tytułu stanowią dochód w budżecie gminy. Dodatkowe porozumienia podpisywane przez prezydenta stanowiły naruszenie prawa, bowiem: 1. uszczuplały dochody budżetu gminy; 2. upoważniały prezydenta do swobodnego dysponowania środkami (bez kontroli społecznej), których przeznaczenie powinna określać rada gminy” (protokół pokontrolny z 26 czerwca 2000 podpisany przez prezesa wrocławskiej RIO Bogdana Cybulskiego).

Lewizna, bo na kościoły

Dlaczego kasa musiała być lewa? „Prezydent zdawał sobie sprawę z tego, że wskazując na kościoły i organizacje wyznaniowe jako beneficjentów, kierował do tych instytucji środki, których samorząd nie miał prawa wydatkować w świetle ustawy z 17 maja 1989 roku o stosunku państwa do kościoła katolickiego” - zauważyła RIO.
Właśnie na ten cel (tego, czy pieniądze zostały użyte przez obdarowanych zgodnie z prezydenckimi deklaracjami, nie dowiemy się zapewne nigdy) Tadeusz Maćkała zadysponował najwięcej pieniędzy (wg RIO - 269.500 zł, w tym z naruszeniem cytowanej ustawy - 138.500 zł).
Mało tego. Kontrolerzy ustalili, że w latach 1995-2000 na 162 decyzje o dzierżawie miejskich gruntów tylko... sześć (!) poprzedzono przetargiem. Korupcjogenny wyjątek stał się w Lubinie regułą, a zarząd miasta „takiego odstępstwa nawet nie uzasadniał” (RIO).
Mimo tak poważnych zarzutów prezes RIO nie powiadomił prokuratury. Dlaczego? To kolejna zagadka. Bliźniaczo podobna do tej, która związana jest z „przeoczeniem” i zlekceważeniem lewej kasy przez kontrolerów NIK. Też o niej wiedzieli.
Jedno wiadomo na pewno. W latach kontroli poseł AWS Tadeusz Maćkała należał bez wątpienia do „grupy, która trzymała władzę w Polsce”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto