Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Starostwo lubińskie szumnie sprzedaje auta

Agata Grzelińska, Ewa Chojna
Starostwo Powiatowe w Lubinie
Dzisiaj mają się spotkać przedstawiciele lubińskiego starostwa, by zdecydować o tym, ile i które ze służbowych samochodów zostaną sprzedane. Jest z czego wybierać - dwie wysokiej klasy skody, peugeot 407, daewoo lanos, fiat sedici, kia i trzy chevrolety. Do tego ciągnik i specjalistyczne pojazdy, z których korzystał Zarząd Dróg Powiatowych. Pod młotek pójdą osobówki.

- Tych aut jest zdecydowanie za dużo - przekonuje Tadeusz Kielan, starosta lubiński. - Po gruntownej analizie uważam, że należy je sprzedać.

Starosta nie szczędzi krytyki poprzednikom. - Zamiast kupować kolejne samochody, mogli przeznaczyć te pieniądze na utrzymanie dróg. Nie byłoby takich dziur, jakie są teraz - twierdzi.

O pilnej potrzebie cięcia wydatków mówi też jego zastępca. Jest pewny, że to, co zostanie, wystarczy, bo służbowych wyjazdów ma być zdecydowanie mniej. - Dyrektorzy wydziałów będą pracować w biurze. Ucinamy zbędne odwiedziny. Kończymy z Bizancjum - dodaje wicestarosta Krzysztof Maj.- Tym bardziej że za to wszystko płacą przecież podatnicy.

W porównaniu z innymi dolnośląskimi powiatami lubiński bije rekord pod względem liczby samochodów. Dla porównania, starostwa powiatowe w Głogowie czy Zgorzelcu dysponują dwoma, a w Świdnicy tylko jednym autem. I też sobie radzą z wypełnianiem obowiązków.

Potwierdza to Stanisława Olejnik, naczelnik wydziału kontroli we wrocławskiej Regionalnej Izbie Obrachunkowej. - Samorządy w naszym województwie zwykle mają jedno lub dwa auta - mówi Olejnik.

Krzysztof Maj podkreśla, że poprzednia ekipa kupowała samochody dla starostwa, ale dla zachowania pozorów przypisywała je do innych jednostek.

- Kupowano nieraz ekskluzywne auta poprzez lubiński Zarząd Dróg Powiatowych - mówi Krzysztof Maj.

Z zarzutami rozrzutności stanowczo nie zgadza się Mirosław Gojdź, członek poprzedniego zarządu powiatu lubińskiego.

- Na zakup służbowych pojazdów nie wydaliśmy pieniędzy mieszkańców powiatu lubińskiego - zaznacza Gojdź. - Kupiliśmy te auta za pieniądze od marszałka województwa. A dostaliśmy je w związku z zarządzaniem drogami wojewódzkimi.

Tadeusz Kielan zapewnia, że zarząd dobrze przemyślał decyzję o sprzedaży aut.

- Te, które zostaną, będą musiały wystarczyć. Nie kupimy kolejnych samochodów. Rezygnujemy również z ryczałtów na paliwo - deklaruje starosta. - Każdy samochód, który ma starostwo, jest w razie potrzeby do dyspozycji pracowników.

Ambitnym planom oszczędzania zawsze warto przyklasnąć. Z drugiej strony ważniejsze są jednak fakty.

Z dwunastu maszyn, jakimi dysponuje powiat, osiem to auta osobowe. Reszta to inne pojazdy, m.in. ciągnik. Już wiadomo, że z tych ośmiu zostać muszą przynajmniej trzy - dla starosty, zarządu powiatu i pracowników. I kolejne dwa - dla urzędników i referatu dróg. Z naszych wyliczeń wynika więc, że właściciela zmienią dwa, może trzy auta.

Czy zatem szumnie zapowiadana wyprzedaż powiatowych limuzyn to tylko gra pod publikę? Takie obawy mogą bowiem budzić szczere do bólu słowa lubińskiego starosty:

Zobacz też: Zagłębie Lubin wraca do gry (WIDEO)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto