Sprawiedliwości stanie się zadość? Policja doprowadziła Jana M. do aresztu

Przypomnijmy, że Jan M. dowodził oddziałami ZOMO pacyfikującymi pokojową manifestację 31 sierpnia 1982 roku. Został skazany na 3,5 roku więzienia. Jednak do tej pory niewiele z tej kary odsiedział.

Początkowo Jan M. miał odsiedzieć wyrok w łódzkim więzieniu. Jednak skazany bronił się przed tym wszelkimi możliwymi sposobami. W maju 2017 roku nie stawił się w zakładzie karnym domagając się przebadania przez biegłych lekarzy. Sąd zwrócił się wtedy do Katedry Medycyny Sądowej Zakładu Prawa Medycznego we Wrocławiu. Ocena biegłych była jednoznaczna. Stan zdrowia Jana M. umożliwiał mu odbywanie kary pozbawienia wolności w warunkach izolacji, pod warunkiem umieszczenia go w zakładzie karnym posiadającym oddział szpitalny i umożliwienie mu kontynuacji leczenia stwierdzonych u niego schorzeń.

Choroby, na jakie powoływał się Jan M., nie zagrażały życiu mężczyzny. Musiał tylko stale przyjmować leki i być rehabilitowany.

W ubiegłym roku Jan M. opuścił więzienie ze względu na konieczność leczenia kardiologicznego. Gdy zbliżał się koniec przepustki mężczyzna po raz kolejny zawnioskował o przerwę w odbywaniu kary. Tym razem powoływał się na kłopoty ze zdrowiem psychicznym. Sąd jednak był nieugięty i nakazał Janowi M. stawienie się w Zakładzie Karnym w Bytomiu jeszcze w grudniu 2018 roku. Skazany nie zrobił tego. Teraz został doprowadzony do więzienia przez policję na podstawie nakazu wydanego przez Sąd Okręgowy w Katowicach.

Jan M. to tylko jeden z siedmiu postawionych przed sądem za udział w zbrodni lubińskiej. Czterech z nich objęła amnestia. Oprócz Jana M., który dostał najwyższy wymiar kary, sąd skazał również na 15 miesięcy więzienia byłego zastępcę komendanta wojewódzkiego Milicji Obywatelskiej w Legnicy, Bogdana G., a dowódca plutonu ZOMO, Tadeusz J. usłyszał wyrok 2,5 roku więzienia.