Okres męskiej przyjaźni minął - między burmistrzem a sekretarzem iskrzyło mocno co najmniej od czasu powodzi. Jan Przybylski otwarcie zarzucił Holdenmajerowi nieudolność podczas prowadzenia akcji powodziowej, skutkującą podtopieniami ulic Chobieńskiej i Wesołej. - W tym czasie burmistrz głowił się raczej, jak wejść do telewizji lubińskiej przez prezydenta Raczyńskiego i wykorzystać to zdarzenie propagandowo - mówi były sekretarz.
Janowi Przybylskiemu nie podobały się również metody stosowane przez Andrzeja Holdenmajera wobec podwładnych, zwłaszcza mobbing i próby wymuszania decyzji kadrowych przez szantaż na dyrektorze ścinawskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej. Ekssekretarz oskarża burmistrza o niedostateczną kontrolę nad ZGK w okresie, kiedy kierował nią poprzednik Jarosława Brodali, skutkującą zadłużeniem jednostki na ok. 1,6 mln zł.
Kilkakrotnie próbowaliśmy dziś skontaktować się z Andrzejem Holdenmajerem, aby mógł odpowiedzieć na te zarzuty. Burmistrz nie odbierał telefonów.
Jan Przybylski to doświadczony samorządowiec. W poprzedniej kadencji był zastępcą burmistrza Prusic. Wytrwał przy burmistrzu Ścinawy prawie rok. Jak ocenia ten czas?
- Zbędna szarpanina - mówi.
Dotąd w konfliktach z radnymi stawał zawsze po stronie Andrzeja Holdenmajera, broniąc go z takim zapałem, że w październiku przewodniczący rady Jan Kotapka wezwał na sesję policję, aby wyprowadziła sekretarza z sali. Elokwentny, bystry, bezpośredni, obstukany w przepisach, sypiący przepisami ustaw, regulaminów i rozporządzeń jak z rękawa - idealnie nadawał się do politycznych utarczek. Podczas sesji burmistrz siadywał więc ze złożonymi rękami i wyrazem zadowolenia na twarzy, a sekretarz gardłował za niego.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?