Na pewno tak tego nie zostawię. Konsultowałem się już z prawnikami. Podam do sądu gminę Ścinawa - mówi Jan Tomasz Kotapka, przewodniczący rady miejskiej.
Za co chce pozwać urząd? Za baner, jaki w piątek zamieszczono na oficjalnej stronie internetowej www.scinawa.pl.
Napis wielką czarną czcionką głosił: "Jan Tomasz Kotapka = kłamstwa = przemoc".
- To jest tak niski poziom, że nawet nie wiem, jak się do tego odnieść - mówi Kotapka.
To nie pierwszy atak na szefa rady ze strony urzędników.
- Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie znieważenia mnie podczas wykonywania czynności służbowych. Kilka miesięcy temu, gdy podpisywałem porządek sesji, zostałem wyzwany od komuchów i esbeków.
Jakimi motywami kierowali się urzędnicy, zamieszczając szkalujący baner?
- Motywem była sesja rady miejskiej z 26 listopada, gdy zostałem przez policję usunięty z sali obrad - wyjaśnia Jan Przybylski, sekretarz gminy Ścinawa.
- W przerwie sesji przewodniczący Kotapka i radny Jerzy Sztaba wezwali policję, aby mnie wyprowadziła z sali. To jest moim zdaniem przemoc. A kłamstwa? Podałem na piśmie, że zostałem wyzwany przez Jana Tomasza Kotapkę, ale on się tego wypiera.
Przybylski przypomina również wydarzenia z września, gdy wracającego z zebrania w sprawie odkrywki Andrzeja Holdenmajera zatrzymała policja. Mundurowi sprawdzali, czy burmistrz Ścinawy jest trzeźwy.
- Był trzeźwy, ale dlaczego sprawdzali? Bo mieli 19 telefonów w tej sprawie - mówi sekretarz gminy.
- W tym także od radnego Jerzego Sztaby. I czy to nie jest przemoc?
Czy w Ścinawie jest szansa na normalną dyskusję?
- Z policją? Tak. Chyba już zrozumieli, gdzie ich miejsce - mówi Jan Przybylski.
- Jeśli chodzi o mnie i burmistrza oraz radnych, to nie, mało prawdopodobne. Nie spodziewałem się, iż po 20 latach demokracji nie ma wolności słowa.
W poniedziałek nie było już obraźliwego baneru. Jan Tomasz Kotapka jednak nie zmienia zdania. Pójdzie do sądu.
- Zabezpieczyłem materiały. Trzeba ukrócić ten proceder, bo radni w Ścinawie są regularnie obrażani - mówi szef rady.
Niestety, nawet jeśli sąd zajmie się sprawą i wyda wyrok, o wyższy poziom dyskusji w Ścinawie będzie trudno.
Tym bardziej, że atmosfera jest skandaliczna. Na jednej z sesji rady miejskiej w Ścinawie radni próbowali wymusić na burmistrzu deklaracje w sprawie przyszłości Zakładu Gospodarki Komunalnej. Burmistrz nie chciał rozmawiać.
Efekt? Radni, burmistrz i sekretarz gminy przez bite trzy godziny obrzucali się inwektywami. Pracownicy ZGK usłyszeli m.in., kto w tym gronie jest przestępcą, kto ma problemy z rozumieniem pojęć, kto jest jak Urban u Jaruzelskiego. Nie dowiedzieli się, co będzie z Zakładem Gospodarki Komunalnej.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?