Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ścinawa: Bosman, czyli ulubieniec rodziny Smelkowskich

Agata Grzelińska
Piotr Krażewski
Rasowy bokser Bosman lubi Odrę, mimo że miał w niej utonąć.

Ta historia miała się skończyć źle. Więcej – dla trzyletniego, rasowego boksera wręcz tragicznie...
Był 5 lipca. Upał. Henryk Smelkowski ze Ścinawy, który monitoruje stan Odry, płynął z kolegą barką w górę rzeki. Około 2 km za miastem zobaczyli coś przy brzegu. Początkowo myśleli, że to mała sarna. W pobliżu nie było nikogo. Gdy mężczyźni podpłynęli bliżej, dostrzegli, że tuż przy wodzie stoi pies. Bokser. Nie ruszał się, miał przypiętą czerwoną smycz, której drugi koniec znikał w wodzie. Pan Henryk i jego towarzysz postanowili wziąć psa na barkę.
– Kolega, który zna się na psach, stwierdził, że on jest tak wystraszony, że może dostać zawału – wspomina mieszkaniec Ścinawy. – Chcieliśmy wyciągnąć smycz bosakiem, ale okazało się, że jest do czegoś przyczepiona. Po chwili wydobyliśmy torbę wypełnioną kamieniami.
Wrzucony przez właścicieli pies miał utonąć w Odrze. Bokser radził sobie do chwili, gdy torba zaczepiła o gałęzie.
– Długo trwało, zanim wciągnęliśmy psiaka na barkę. Cały się trząsł. W końcu dał się przekonać chlebem – mówi Henryk Smelkowski.
Bokser od razu zaskarbił sobie sympatię pana Henryka. Rodzina Smelkowskich od dawna myślała o psie, ale chcieli raczej kupić małego pokojowego pieska. Żona pana Henryka trochę się zdziwiła, gdy zobaczyła męża w domu z tak dużym psem. Ale i ona, i dzieci, szybko polubili sympatycznego psiaka. Rodzina Smelkowskich dała znajdzie imię Bosman, pełną miskę, dach nad głową i serce.
– Nie oddałbym go już za nic w świecie – mówi stanowczo pan Henryk. – Jakiż to pieszczoch! Uwielbia się przytulać.
Nowy właściciel wybrał się z wychudzonym i wymęczonym Bosmanem do weterynarza. Pani doktor stwierdziła, że pies jest w wieku około trzech lat. Zauważyła też, że jest bardzo zadbany i dobrze ułożony. Dał się zważyć. Pozwolił nawet zrobić sobie zastrzyk. Ktoś musiał o niego dbać, zanim postanowił się go pozbyć w tak brutalny sposób.
– Kochany pies, bardzo spokojny, chociaż ma jedną małą wadę: jest bardzo wybredny i nie zje byle czego – śmieje się opiekun Bosmana. – I ciekawe, że po tym wszystkim nie boi się wody. Spaceruje ze mną przy Odrze, czasem wskakuje na barkę.
Bosman czeka na swojego nowego pana i bardzo się cieszy, gdy pan Henryk wraca do domu.
– Cała nasza rodzina jest w nim zakochana – dodaje wybawca Bosmana.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto