Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Salezjański Wolontariat Misyjny - temu lubinianka Kalina Kabat chce poświęcić przyszłość

MSZ
Salezjański Wolontariat Misyjny - temu lubinianka Kalina Kabat chce poświęcić przyszłość
Salezjański Wolontariat Misyjny - temu lubinianka Kalina Kabat chce poświęcić przyszłość materiały prasowe
Salezjański Wolontariat Misyjny - temu lubinianka Kalina Kabat chce poświęcić przyszłość. W krajach Trzeciego Świata problemy są fundamentalne, typu brak wody, brak żywności, higieny, dostępu do edukacji. Dlatego jadę pomagać właśnie tam - mówi Kalina Kabat, lubinianka. W lipcu studentka politechniki jedzie na swoją pierwszą misję

Salezjański Wolontariat Misyjny - temu lubinianka Kalina Kabat chce poświęcić przyszłość

Pełna energii i optymizmu młoda lubinianka Kalina Kabat odwiedziła nas, by opowiedzieć o sobie, o swoim recitalu w Muzie oraz o wolontariacie misyjnym.

W ogólniaku profil biol-chem, teraz studiujesz chemię, skąd twoje zamiłowania artystyczne i pomysł koncertu charytatywnego jako sposobu zasilenia misji?

Kalina Kabat: Gdy miałam cztery lata tato zapisał mnie do zespołu piosenki i tańca Gwarkowie. Przetańczyłam tam 15 lat. Występowałam też w Teatrze Poezji przy Gimnazjum nr 4 oraz we wrocławskim teatrze Ad Spectatores.

Czyli scena nie jest Ci obca?

K. K.: Prawie całe moje życie jest ze sceną związane. Uczyłam się śpiewu w lubińskim MDK-u, a 2 lat temu miałam swój pierwszy recital w Muzie, stąd pomysł na zorganizowanie koncertu charytatywnego właśnie tam.

Jak na kameralny koncert miałaś sporą grupę słuchaczy. Czy spełniły się Twoje oczekiwana względem publiczności, czy w ogóle je miałaś?

K. K.: Na koncert przyszło około 80 osób. Czy spełniły się moje oczekiwania? Tak. Co więcej kwota, którą udało mi się zebrać, wręcz je przerosła.

Salezjański Wolontariat Misyjny - temu lubinianka Kalina Kabat chce poświęcić przyszłość

Jaką kwotą zasilili cię słuchacze, jeśli to nie tajemnica?

K. K.: To niecałe 2 tys. złotych.

Na co je przeznaczysz?

K. K.: Część najprawdopodobniej zostanie przeznaczona na bilet i szczepienia, chociaż na chwilę obecną, trudno do końca to przewidzieć, ponieważ przygotowania wciąż trwają.

Czy masz jeszcze jakieś inne źródło zasilania?

K. K.: Moją pracę misyjną wspomogą datki zebrane podczas niedzieli misyjnej w mojej parafii oraz... i to bardzo miła niespodzianka. W lipcu, tuż przed wyjazdem mam zaszczyt być świadkową na ślubie znajomych. I państwo młodzi zamiast kwiatów chcą dostać pieniądze, które ja będą mogła zabrać ze sobą na misję.

Pieniądze na pewno się nie zmarnują?

K. K.: To prawda. Mam zamiar zakupić i zabrać ze sobą różne pomoce naukowe, zabawki czy artykuły papiernicze. To brzmi nieprawdopodobnie, ale osoby, które były na misjach w Etiopii, mówiły o tym, że dzieci po raz pierwszy w życiu widziały… kredki!

W te przedmioty zamierzasz zaopatrzyć w Polsce czy tam?

K. K.: Częściowo. Tego czego nie da się kupić tam albo jest trudno dostępne, kupię tutaj w Polsce. Choć warto kupować w Etiopii, by wesprzeć lokalny handel.

Zanim zdradzimy szczegóły związane z misją, wróćmy do początku Twojej przygody z wolontariatem.

K. K.: Moja przygoda z pomaganiem zaczęła się dawno temu.

Skąd ta potrzeba czynienia dobra?

K. K.: Mój tato organizował kiedyś Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy w Lubinie. Łączyliśmy się z Jurkiem Owsiakiem, itp. Od najmłodszych lat byłam wolontariuszem.

Kwestia wychowania?

K. K.: No nie wiem. Mój brat nie był i nie jest wolontariuszem. Ale faktycznie to przykład zaczerpnięty od rodziców. Oni zawsze byli otwarci i gotowi do pomocy, a mi się to najwyraźniej udzieliło.

Salezjański Wolontariat Misyjny - temu lubinianka Kalina Kabat chce poświęcić przyszłość

A misje, to świeża sprawa?

K. K.: Nie do końca. Pierwszy raz usłyszałam o misjach w piątej klasie. Na lekcji nauczycielka puściła nam film o księdzu misjonarzu. To mnie natchnęło. Zorganizowałam wtedy pierwszą w życiu akcję pomocową - zebraliśmy przybory szkolne i wysłaliśmy je potrzebującym dzieciom. Od tamtej pory to we mnie gdzieś żyło i nie dawało mi spokoju. Gdy wyjechałam na studia odnalazłam najbliższy ośrodek misyjny i tak trafiłam do Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego. A że przygotowania do pierwszej misji trwają dwa lata, wciąż się szykuję.

To bardzo długo. Co w tym czasie robicie?

K. K.: Tak, przygotowania są długie i gruntowne. To nie jest biuro podróży, trzeba się wykazać wytrwałością, gotowością do poświęceń, zaangażowaniem.

To znaczy, że wolontariat nie może być kaprysem.

K. K.: Człowiek jest tylko człowiekiem. Niektórzy rezygnują, zdając sobie sprawę, że to ich przerasta albo, że to nie dla nich. Inni włączając się w pomoc misyjną, zaznaczają z góry, że nie chcą wyjeżdżać, tylko pomagać tu, na miejscu.

Czego dotyczą te rozmowy? Poruszacie tematy stricte misyjne?

K. K.: Nie tylko misyjne, choć to częsty temat naszych rozmów. Dyskutujemy o rzeczach praktycznych, np.: jak poradzić sobie z szokiem kulturowym, co zrobić by był on mniejszy, ale także o edukacji globalnej, problemach Trzeciego Świata, wychowaniu w duchu Księdza Bosko czy sprawiedliwym handlu.

Są to rady doświadczonych misjonarzy, którzy wrócili z misji?

K. K.: Tak, ale nie tylko. My na misjach zajmujemy się również edukacją dzieci i młodzieży, dlatego mamy spotkania z ludźmi, którzy specjalizują się w różnych dziedzinach. Jadąc na misję musimy mieć otwarte umysły i szersze spojrzenie na problemy kraju, do którego się wybieramy.

Salezjański Wolontariat Misyjny - temu lubinianka Kalina Kabat chce poświęcić przyszłość

Misje zwykle kojarzą się z osobami duchownymi, ale Ty przecież jedziesz jako wolontariusz świecki?

K. K.: Salezjanie to naśladowcy księdza Bosko. I tak jak on ukierunkowują swoje działania na pomaganie dzieciom i młodzieży. Na naszej misji w Etiopii będziemy organizować półkolonie. Ponieważ w Etiopii aż 35 procent społeczeństwa to analfabeci, zajęcia będą miały charakter edukacyjny, ale będzie to nauka przez zabawę.

Gdzie będziecie mieszkać? Kto się Wami zaopiekuje, chyba nie jedziecie do Etiopii samopas?

K. K.: Nie jesteśmy tam wysyłani w ciemno. Wszystko jest najpierw rzetelnie sprawdzane. Misję prowadzą siostry zakonne. To właśnie z nimi będziemy mieszkać. Na miejscu jest także ksiądz. My będziemy pomagać jak tylko będziemy mogły, chociażby wnosząc nową pozytywną energię, przywożąc ze sobą różne materiały potrzebne na co dzień. A proszę mi wierzyć jest tam co robić, ponieważ będziemy miały pod opieką około trzy setki dzieci w różnym wieku.

Wspominałaś o barierach kulturowych, a co z barierami językowymi?

K. K.: Na szczęście w Etiopii jednym z języków urzędowych jest angielski. Ale wielu z mieszkańców posługuje się językami plemiennymi i angielski zna słabo, więc również na nauce języka się skupimy.

Co motywuje Cię do pracy? Czy są to na przykład jakieś zrealizowane projekty?

K. K.: Udało się nam zebrać pieniądze, które pozwoliły na trzy lata zatrudnić panią bibliotekarkę - niecałe 4tys. Udało się sfinansować budowę studni w Czadzie - ponad 17 tys. Udało się dokarmić dzieci w jednej ze szkół w Sudanie. To są prawdziwe sukcesy, to daje siłę do działania. Bo skoro udało się wybudować jedną studnią, uda się kolejną.

Co jeszcze musisz albo chcesz zrobić przed wyjazdem?

K. K.: Mam taki pomysł, i tu będzie apel do wszystkich lubińskich szkół, aby na lekcjach angielskiego uczniowie przygotowali dla etiopskich rówieśników pocztówki, w ramach zajęć. To nie jest mój autorski pomysł, ale bardzo spodobała mi się jego intencja, czyli fakt, by każde dziecko dostało coś tylko dla siebie. Nam może się wydawać to błahe, nieważne, a komuś może to sprawić ogromną radość.

My dołączamy do apelu i życzymy szczęśliwego finału. Czekamy na relację z misji.

Salezjański Wolontariat Misyjny - temu lubinianka Kalina Kabat chce poświęcić przyszłość

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto