Sąd Lubin. Szajka emerytów oszukała ZUS?
Dokładnie 21 osób, w zdecydowanej większości emerytowanych górników, zasiadło na ławie oskarżonych lubińskiego sądu. Dzisiaj proces się jednak nie rozpoczął z tego względu, że jeden z oskarżonych wniósł o przydzielenie mu obrońcy z urzędu, argumentując to ciężką sytuacją finansową. Sąd jednak wniosek ten odrzucił patrząc między innymi na dochody emeryta sięgające ponad 5 tys. zł miesięcznie. Oskarżony wniósł zatem o odroczenie rozprawy, ponieważ chce zatrudnić obrońcę.
- To jakaś kpina jest, według mnie są to bezpodstawne oskarżenia - powiedział nam jeden z emerytów. - Ja nic nie ukrywałem - dodał. Innego zdania jest jednak prokuratura, która przekonuje, że ma mocne dowody wskazujące na winę oskarżonych.
- Zarzut dotyczy tego, że pracownicy zatrudnieni w jednym z lubińskich przedsiębiorstw w latach 2006 do 2012 ukrywali przed Zakładem Ubezpieczeń Społecznych swoje faktyczne dochody celem dalszego pobierania emerytury - powiedział nam prokurator Włodzimierz Hładyk z Prokuratury Rejonowej w Lubinie. - W rzeczywistości osoby te pobierały znacznie wyższe wynagrodzenie. Zarzuty dostał również pracodawca oskarżonych, który w zasadzie był stroną inicjującą tego procederu.
Jak wyjaśniał prokurator Hładyk, oskarżeni dzielą się w zasadzie na trzy odrębne grupy. W pierwszej jest prezes firmy, który proponował taki układ swoim pracownikom, w drugiej, najliczniejszej grupie, znajdują się emerytowani górnicy, a trzecią grupę w większości stanowią ich żony, które udostępniały swoje dane do podpisania fikcyjnych umów o pracę. Dzięki tym oszustwom emeryci mogli otrzymywać pieniądze nie bojąc się o to, że ich emerytury zostaną pomniejszone lub ich wypłata będzie zawieszona. - Żony tych pracowników deklarowały, że wykonywały pracę i pobierały za to wynagrodzenie, a w rzeczywistości te kobiety nie pracował w tej firmie.
Na rozprawie sąd zdołał jedynie usłyszeć i zanotować dane osobowe od każdego z oskarżonych. Przy tym pytał również o dochody, i te wbrew pozorom nie są niskie, ponieważ średnia wysokość emerytury oskarżonych to między 5, a 6 tys. zł miesięcznie na rękę. Przy czym zdecydowana większość z oskarżonych nie ma na utrzymaniu innych osób lub żyje z żonami, które mają swoje emerytury.
Dwóch oskarżonych złożyło wnioski o dobrowolne poddanie się karze, jednak prokurator na nie nie przystał, ponieważ emeryci domagali się pomniejszenia ich winy. Istotne jest również to, że wcześniej już skazano sześć osób w tej sprawie. Wszyscy dobrowolnie przyznali się do winy. Usłyszeli wyroki w zawieszeniu.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?