Któż inny mógłby wprowadzić kibiców Zagłębia w tak dobry humor, jeśli nie Arkadiusz Woźniak - lubinianin z krwi i kości, od zawsze związany z klubem. Jego dwie bramki nie tylko wyciągnęły Miedziowych ze strefy spadkowej, ale także skłoniły władze klubu do ponownego przemyślenia ewentualnej dymysji trenera Jana Urbana.
- Oczywistą rzeczą jest, że osobiście i indywidualnie trzeba pogratulować Arkowi Woźniakowi. Zasłużył sobie na szansę gry w pierwszym składzie. Zazwyczaj, gdy dostawał taką możliwość, to z reguły ją wykorzystywał - mówił na pomeczowej konferencji szkoleniowiec lubińskiej jedenastki.
Ale Woźniak, popularny Wąski, spokojnie podchodzi do tego, co wydarzyło się w sobotę. To bardzo skromny chłopak, który z powodu dwóch bramek strzelonym ŁKS-owi nie zamierza zadzierać nosa.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że jestem wychowankiem Zagłębia i dzięki moim golom mogliśmy wygrać. Jednak ja nie zachłystuję się tym. Nie można powiedzieć, że teraz mam pewne miejsce w pierwszym składzie. Cały czas muszę się starać i dawać z siebie na treningach jak najwięcej - mówi. A jeśli chodzi o Urbana, to piłkarz nie ukrywa, że chciałby, aby ten był trenerem Zagłębia tak długo, jak to tylko możliwe.
- Wiele razy już o tym mówiłem i powtórzę raz jeszcze. Nasz trener jest pełnym profesjonalistą i ma pojęcie o tym fachu. Jestem bardzo zadowolony ze współpracy z nim - tłumaczy.
Skoro więc Woźniak sam nie chce się chwalić (czego oczywiście nie wypominamy), to my zrobimy to za niego. 21-letni Wąski to w tym momencie najskuteczniejszy gracz Zagłębia. Trzy bramki w lidze, jedna w Pucharze Polski, do tego trafienie w sparingu z Dynamem Drezno. Jego goli przeciwko ŁKS-owi nie powstydziliby się nawet najwybitniejsi napastnicy. Zwłaszcza przy drugim, gdy pokonał Pavlo Velimiorvicia piętą, nasz rozmówca popisał się niebanalnym wyszkoleniem technicznym i instynktem.
- Śmialiśmy się w szatni, bo na rozgrzewce strzeliłem w identyczny sposób. Koledzy mówili mi, że w meczu też mi wyjdzie. I wyszło - opowiada Woźniak i jednocześnie zaprzecza plotkom, jakoby w przerwie między sezonami wynajął prywatnego trenera, z którym ćwiczył umiejętności strzeleckie. - Czytałem gdzieś o tym, ale to nieprawda. Przez całe lato przygotowywałem się według rozpiski, którą przygotował mi nasz klubowy szkoleniowiec Jacek Ilnicki. Każdy taką dostał i zrealizował ją w stu procentach - rozwiewa wątpliwości.
Przed rozpoczęciem bieżącego sezonu Woźniak podpisał nowy kontrakt z Zagłębiem. W Lubinie 21-letni piłkarz spędzi przynajmniej dwa kolejne lata. A razem z nim jego wybranka.
- Ze swoją ukochaną dziewczyną spędzam praktycznie cały wolny czas, którego zresztą przez częste wyjazdy nie mam za wiele. Lubię też pograć w tenisa z Adrianem Rakowskim - opowiada piłkarz.
Skoro już Woźniak wspomniał o Rakowskim, to trzeba nadmienić, że popularny Raku także był wyróżniającą się postacią w meczu z ŁKS-em. Co więcej, jego wspólne występy z Wąskim to gwarancja dobrych wyników Zagłębia. Dlaczego?
- Bo jak my z Adrianem gramy razem, to zawsze wygrywamy. Tak jak w ostatnim meczu poprzedniego sezonu z Lechią, gdy również skończyło się na 2:1 - żartuje Wąski.
No, właśnie, a skąd to przezwisko? - Moi rodzice mieli znajomego, który był wątłej postury i nazywali go Wąskim. Ja też taki byłem i przeszło na mnie. Ale wątły to już nie jestem - kończy.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?