W efekcie ostrych protestów władza pozwolenie cofnęła, ale inwestorzy (wrocławskie firmy branży chemicznej) do dziś sądzą się z gminą o milionowe odszkodowanie. Po co więc mam sobie na głowę ściągać gniew ludu i groźbę procesów sądowych - myśli sobie samorządowiec. I na wszelki wypadek w sprawie spalarni odpadów nie robi nic. Choć wysypiska się kurczą, a Unia każe coraz więcej odpadów neutralizować. Ale okazuje się, że tak samo myślą i robią władze metropolitarnego Wrocławia, który winien dawać przykład nowoczesnych rozwiązań i odważnego myślenia. Do tego bowiem zobowiązuje choćby status stolicy regionu. Ale Wrocław jest tak samo wystraszony wizją budowy spalarni jak Chojnów, Chocianów czy Legnica. Co więcej. Unia Europejska dała na ten cel ogromne dotacje, zachęcając do zbudowania spalarni odpadów w 12 największych miastach Polski. Jednak władze Wrocławia takiego wniosku nie złożyły. Dlaczego? Tłumaczenia są mętne. Że niby chcą budować, ale nie teraz (kiedy właśnie Unia chciała dać Wrocławiowi na ten cel 300 mln zł - 65 proc. kosztów budowy...)
Tymczasem Europa na potęgę buduje nowoczesne spalarnie. Jest ich już ponad 400. Polska ma zaś swoją jedną - "Czajkę" w Warszawie, która wciąż dla ostrożności nazywana jest doświadczalną.
Nie zdziwię się więc, gdy za rok czy dwa nasze śmieci będziemy palić w Czechach czy Niemczech. I jeszcze słono im za tę usługę zapłacimy.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
