Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prywatne przedszkola nie chcą pieniędzy od miasta

MSZ
Prywatne przedszkola nie chcą pieniędzy od miasta
Prywatne przedszkola nie chcą pieniędzy od miasta fot. Filip kowalkowski
Prywatne przedszkola nie chcą pieniędzy od miasta. Na miejsce w miejskim przedszkolu wciąż czeka grupa ok. 20 maluchów. Dzieci te miały trafić do specjalne w tym celu przygotowanych grup w prywatnych placówkach. jednak do przetargu nie zgłosiło się żadne przedszkole niepubliczne

Prywatne przedszkola nie chcą pieniędzy od miasta

W połowie czerwca lubiński magistrat ogłosił przetarg, mający wyłonić prywatną placówkę przedszkolną, która zapewni miejsce dla 50 dzieci, na takich samych zasadach jak placówki miejskie. Niestety, żadne niepubliczne przedszkole, nie wyraziło chęci przyjęcia dzieci, dla których zabrakło miejsc w miejskich ośrodkach.

Sytuacja jest wynikiem wprowadzenia przez rząd obowiązku przedszkolnego dla trzylatków. Obowiązkiem gminy zaś jest zapewnienie opieki wszystkim przedszkolakom.

W tym roku w pierwszym naborze do miejskich przedszkoli przyjęto ponad 500 maluchów. Po rekrutacji uzupełniającej w lubińskich placówkach miejsce znalazły kolejne dzieci. W sumie jest ich już około 640. Niestety, miejsca nadal brakuje dla grupy około 20 maluchów.

Jak zaznacza Andrzej Pudełko naczelnik wydziału oświaty w Urzędzie Miasta Lubina, nadzieja w rozbudowywanym przedszkolu miejskim nr 5 na ul. Orzeszkowej, gdzie trwa adaptacja pomieszczeń byłej biblioteki na potrzeby przedszkolaków. Mają tam powstać dwie dodatkowe grupy. Według planu prace mają zakończyć się przed 1 września.

- Liczę, że utworzenie tych dodatkowych grup w szkołach, w byłej sp 12 oraz w remontowanym przedszkolu nr 5, rozwiąże w znacznej mierze ten problem, a do tego czasu może uda się nam podokładać dzieci, bo nie ukrywajmy rodzice też rezygnują, decydując się na prywatne placówki - mówi Andrzej Pudełko.

Na chwilę obecną miasto dysponuje jeszcze wolnymi miejscami w przedszkolu nr 15 na osiedlu Przylesie (ulica Orla) i tam odsyłani są rodzice oraz ich pociechy. - To, że czasem odległość do przedszkola jest większa niż chcieliby rodzice, na to nic poradzimy - dodaje naczelnik.

Dlaczego niepubliczne przedszkola nie chcą dodatkowych dzieci oraz dotacji na maluchy od samorządu? Po pierwsze placówki prywatne nie mogą narzekać na brak chętnych. Ponadto jest to też dla nich nieopłacalne, gdyż pieniądze od miasta muszą zostać rozliczone i spożytkowane wyłącznie na opiekę i wychowanie, nie np. na inwestycje czy remonty.

Prywatne przedszkola nie chcą pieniędzy od miasta

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto