Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ŁYŻWIARSTWO SZYBKIE: Natalia Czerwonka - Było bardzo nerwowo

Dawid Sołtys
- Nie było łatwo w kwalifikacjach w Salt lake City - opowiada panczenistka Natalia Czerwonka
- Nie było łatwo w kwalifikacjach w Salt lake City - opowiada panczenistka Natalia Czerwonka Fot. Piotr Krzyżanowski
Z Natalią Czerwonką, panczenistką Cuprum Lubin i reprezentacji Polski, która zakwalifikowała się na zimowe igrzyska olimpijskie w Vancouver, rozmawia Dawid Sołtys

Jest Pani pierwszą po Lilianie Morawiec lubinianką, która weźmie udział w zimowych igrzyskach olimpijskich. To duży sukces. Jak było w kwalifikacjach w Salt Lake City?
Na pewno nie było łatwo. W biegu drużynowym miałyśmy podbramkową sytuację, bo musiałyśmy wygrać z Chinkami albo Amerykankami i powiem, że było bardzo nerwowo. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie przeżyłam. Wyłączono nam tablicę mierzącą czas i po swoim biegu, który już przejechałyśmy, byłyśmy bardziej zdenerwowane niż przed i w trakcie. Wygrałyśmy o jedną dziesiątą sekundy z Chinkami, z którymi już dwukrotnie przegrałyśmy w tym roku.

Oprócz walki w biegu drużynowym (w składzie: Natalia Czerwonka, Katarzyna Bachleda-Curuś, Luiza Złotkowska i Katarzyna Woźniak) na igrzyskach w Vancouver będzie Pani startowała także indywidualnie na dystansach 1000 i 1500 metrów. To duże wyzwanie. Jakie plany wiąże Pani z tymi startami?
Plan minimum to był sam udział. To było moje najskrytsze marzenie, by pojechać na igrzyska. Przed sezonem głęboko w to wierzyłam. Było jednak niezwykle ciężko, bo poziom podniósł się niesamowicie i w zeszłym roku, robiąc takie czasy jak teraz, spokojnie startowałabym w grupie A, czyli w najlepszej dwudziestce na świecie. Jak będę w tej "dwudziestce" w czasie zawodów, to będzie dla mnie sukces.

Jest Pani młodą, bo 21-letnią zawodniczką. Bardzo możliwe, że w przyszłości jeszcze nieraz będzie Pani startować na igrzyskach olimpijskich. Proszę opowiedzieć, jakie były początki Pani przygody z łyżwiarstwem szybkim?
Zaczęłam treningi w wieku jedenastu lat i to przez przypadek. Przydzielili mnie do tego typu klasy w szkole i tak poszło. Moją pierwszą trenerką była Małgorzata Kaczmarek. Moimi pierwszymi zawodami były mistrzostwa dzieci w Sanoku i szczerze mówiąc, myślałam, że będzie to moja najważniejsza impreza, ale stało się inaczej.

Złapała pani bakcyla, bo później były już same sukcesy?
Tak. Kiedy miałam już jakieś osiągnięcia, to namawiałam rodziców i trenerów, bym mogła przenieść się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem, bo chciałam się rozwijać, a tam były do tego lepsze warunki niż w Lubinie. W wieku 15 lat przeniosłam się do miasta oddalonego od Lubina o 450 km. Czuję się tam prawie jak w domu. Teraz praktycznie przez 300 dni w roku jestem poza domem, można więc powiedzieć, że jestem tutaj gościem. Bo jak nie jestem na obozach, to od marca siedzę w Krakowie w akademiku. Studiuję tam wychowanie fizyczne na AWF-ie.

Igrzyska w Vancouver odbędą się w dniach 12-28 lutego. Jakie są więc Pani plany do tego czasu?
W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia wyjeżdżam z Lubina do Zakopanego. Na początku stycznia startuję w mistrzostwach Polski w Sanoku, a w dniach 9-10 stycznia na mistrzostwach Europy w norweskim Hamar. 1 lutego wylatujemy do Calgary. Tam powoli będziemy aklimatyzować się przed startami, a pierwszy z nich będzie 12 lutego. W biegu indywidualnym jest tylko jedna szansa, więc trzeba się mocno postarać o dobry wynik.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto