Gadzicki nauczył wiele pokoleń lubinian miłości do języka polskiego, poezji, a przede wszystkim do sztuk teatralnych. Jego wychowankowie do dziś pamiętają niespotykane metody nauczania, ale też cięty język nauczyciela. Po śmierci Ludwika Gadzickiego dyrektor teatru Jacek Głomb zdecydował, że legnicka scena będzie nosić imię zmarłego.
- Utrwalmy pamięć o tym wyjątkowym człowieku, wybitnym pedagogu i wychowawcy, największym przyjacielu teatru i artystów, jakiego znała współczesna Polska - pisze w swoim apelu Głomb. - Lubin przedwcześnie stracił bowiem postać wyjątkową - znanego w całym kraju kulturalnego ambasadora miasta. Takiej postaci należy się zdecydowanie więcej niż serdeczna pamięć tych, którzy Go znali i cenili.
Władze miejskie nie kwestionują konieczności uczczenia tej postaci, jednak - jak się dowiedzieliśmy - nie chcą tego robić pochopnie.
- Mamy kilka pomysłów na to, jak wyróżnić Ludwika Gadzickiego - powiedział nam Krzysztof Maj, rzecznik prasowy prezydenta Lubina. - Mieszkańcom Lubina bardziej znany był jako nauczyciel, wieloletni pedagog. Mniej ważna dla nas jest jego miłość do teatru, dlatego nie chcemy się spieszyć. Musimy dobrze zastanowić się nad tym, w jaki sposób go upamiętnić. Konkretne propozycje przedstawimy w styczniu, może w lutym.
W Lubinie stanął już pomnik mieszkańca tego miasta - Walerka, czyli Waleriana Gawrycha, który prowadził klub i zajmował się trudną młodzieżą. Jak przyznają starsi mieszkańcy miasta, dzięki jego zaangażowaniu wielu młodych ludzi wróciło na właściwą drogę życia.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
