Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubin: Wilczek chce zagrać z Lechią

Paweł Kucharski
Piotr Krzyżanowski
Szymon Pawłowski rozpoczął wczoraj indywidualne treningi po nieszczęśliwym urazie twarzy, którego nabawił się podczas ostatniego meczu ligowego z Jagiellonią Białystok. Kontuzja nie okazała się groźna i być może kapitan Miedziowych będzie do dyspozycji trenera już na niedzielne starcie z Lechią Gdańsk.

- Szymek doznał uszkodzenia zatoki szczękowej z przerwaniem ciągłości. Na szczęście otwory są małe. Po badaniach i konsultacji laryngologicznej okazało się, że zabieg chirurgiczny nie jest potrzebny. Podjęliśmy więc leczenie zachowawcze - tłumaczy fachowo Stanisław Michalski, klubowy lekarz Zagłębia.

Uraz Pawłowskiego nawet w najmniejszym stopniu nie wpływa na funkcjonowanie i wykonywanie codziennych czynności. Piłkarz nie ma zaburzeń mowy i widzenia. Jeśli jednak będzie mógł wystąpić w kolejnym spotkaniu Zagłębia, to nie obejdzie się bez specjalnej maski chroniącej przede wszystkim okolice nosa i zatok.

- Będzie ona wykonana ze specjalnego tworzywa termoplastycznego. Jej struktura pozwala dopasowywać ją do każdego kształtu twarzy - opowiada Michalski. W zawodowym sporcie to żadna nowość, a podobną maskę musiał nosić w ostatnim czasie choćby Arkadiusz Radomski z Cracovii.

Nawet jeśli Pawłowski nie będzie zdolny do gry przeciwko Lechii, trener Jan Urban nie musi się martwić o zmienników. Szymka z powodzeniem może bowiem zastąpić choćby Kamil Wilczek. Taka sytuacja miała już miejsce podczas niedawnego sparingu Zagłębia z chorzowskim Ruchem (2:0). Wilczek spędził na boisku pełne 90 minut i zdobył efektowną bramkę.

- Dla mnie to było bardzo ważne spotkanie, bo przecież w tym sezonie nie gram często. Chęć pokazania się z jak najlepszej strony była we mnie duża - nie
ukrywa Wilczek.

23-letni pomocnik, rodem z Wodzisławia Śląskiego, cztery razy wychodził w tym sezonie na boiska T-Mobile Ekstraklasy, ale tylko raz zaczynał mecz w wyjściowym składzie Zagłębia. Sumując te występy, wychodzi, że Wilczek rozegrał zaledwie 94 minuty.

- Oczywiście, że nie jestem zadowolony ze swojej pozycji w zespole i trochę mnie to martwi. Staram się robić wszystko, by dostawać więcej szans. Liczę, że zagram w niedzielę przeciwko Lechii Gdańsk, ale ta decyzja i tak pozostaje w gestii trenera Urbana - opowiada sam zainteresowany.

Wilczek musi się starać. Także dlatego, by nie przegrać zakładu z pracownikami klubu. Jeśli piłkarz nie zdobędzie w tej rundzie pięciu bramek, to będzie musiał posprzątać pomieszczenia biura prasowego klubu. A jak zapewniają nas ludzie z Zagłębia, mrugając przy tym okiem, bułka z masłem to nie będzie.

- Tak, to prawda, przyjąłem ten zakład i teraz trochę żałuję - śmieje się Wilczek. - Ale dla mnie to dodatkowy bodziec do tego, by walczyć o miejsce w pierwszym składzie zespołu. Nawet jeśli przegram zakład, to mam nadzieję, że tego sprzątania nie będzie aż tak dużo - kończy z uśmiechem na ustach.

Zobacz też oficjalną stronę Zagłębia Lubin SA

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto