Lubin: Walka o szpital

Przeciwko podjęciu uchwały protestowały pielęgniarki i położne ze szpitala, które z okrzykami i transparentami, w asyście policji, przeszły ulicami miasta pod siedzibę starostwa, gdzie trwała sesja.
– Chcemy powstrzymać prywatyzację szpitala – mówiła Anna Szałaj, przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia i Pomocy Społecznej w Lubinie. – Nie ma naszej zgody na sprzedaż szpitala prywatnemu inwestorowi, bo to oznacza ograniczenie mieszkańcom dostępu do darmowej służby zdrowia.
Obecna na sesji poseł Elżbieta Witek wielokrotnie prosiła starostę Adama Myrdę o wycofanie punktu o zbyciu udziałów RCZ z porządku obrad.
– To jest problem społeczny i najpierw trzeba usiąść do stołu i porozmawiać, potem podejmować uchwałę – przekonywała poseł. – Nic się nie stanie, jeśli ona nie zostanie teraz podjęta, a będzie to sygnał dla społeczeństwa, że chcecie ratować szpital.
Co wzbudziło największe emocje? Przede wszystkim zapis dotyczący oddziałów, które musiałyby pozostać po zmianie właściciela. Nie ma tam m.in. hospicjum i reumatologii.
Starosta Adam Myrda przekonywał, że chodzi przede wszystkim o inwestycje. – Szpital nigdy nie będzie dochodowy, ale nie stać nas, by wydać 17 milionów złotych na inwestycje – argumentował starosta lubiński.
Wątpliwości przeciwników zbycia udziałów w RCZ wzbudziło też to, że w uchwale nie ma informacji kto miałby je kupić i jaki pakiet. Suchej nitki na planach starosty nie zostawili związkowcy, którzy przyjechali, by wspierać manifestujących. – Adam, cholera jasna! Tak nie może być! – krzyczał Bogdan Orłowski, szef Regionu Zagłębie Miedziowe NSZZSolidarność.
– Tak naprawdę chodzi o kontrakt szpitala, bo to łakomy kąsek – skwitowała Elżbieta Witek i zapowiedziała, że złoży skargę.
W lubińskim szpitalu lecza się także mieszkańcy powiatu polkowickiego.