Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubin: Nauczyciel pobił kasjerkę

ZYG
Łukasz G. napadł kasjerkę lubińskiego sklepu Żabka. Twierdzi, że zmusiło go do tego podejrzane towarzystwo.

Łukasz G., lat 29, absolwent Akademii Wychowania Fizycznego. Niezbyt wysoki, mocno zbudowany. Modna fryzura. Miły głos. Czy taki człowiek atakuje w bramie znajomą tłuczkiem do kotletów? Trudno uwierzyć, że tak ohydnego uczynku dopuszcza się nauczyciel z gimnazjum, mąż, ojciec kilkuletniego dziecka, szanowany obywatel.

– Przyznaję się do winy – mówi łamiącym się głosem, na ławie oskarżonych. – Żałuję tego, co zrobiłem. Teraz wiem, że poszedłbym na policję i zgłosił, że bandyci zmuszają mnie do napadu na kasjerkę.

Czy ktoś uwierzy w jego historyjkę? 13 lutego tego roku późną nocą wychodzi z domu z tłuczkiem w kieszeni. Jego ofiara mieszka niedaleko. Znają się. Kobieta jest sąsiadką jego teściów. Ona akurat wraca z pracy. Wchodzi do bloku. Jest ciemno, bo Łukasz G. zbił żarówki. Boi się, więc wychodzi na zewnątrz. Spotyka Łukasza, rozmawiają, wchodzą razem do klatki. Przecież go zna. Wtedy Łukasz uderza kobietę pięścią w tył głowę. Potem kopie, zadaje ciosy tłuczkiem.

– Przewracałam się kilka razy. Błagałam go, żeby przestał mnie bić. Nie reagował. Potem zasłaniałam tylko głowę – opowiada kasjerka Małgorzata W.

Napastnik ucieka, bo przestraszył się kogoś wchodzącego do klatki. Przekonuje, że uciekł także dlatego, że ofiara nie przewróciła się na ziemię. Ranną kasjerkę karetka zawozi do szpitala. Lekarze zszywają jej rozbitą głowę. Ale to dopiero początek koszmaru.

– Od marca tego roku leczę się u psychiatry – opowiada ofiara, matka dwójki dzieci. – Ciągle mam lęki. Nie mogę pracować. W nocy mąż musi zapalać mi światło, gdy idę do toalety. Boję się ciemności.

Łukasz G. też jest przestraszony. Stracił pracę w szkole, bo jest podejrzany o popełnienie bardzo poważnego przestępstwa. Dorabia jako kierowca busa. Wie, że może spędzić długie lata w więzieniu.

– Kilka dni wcześniej przed moim blokiem napadło mnie kilku mężczyzn – przedstawia swoją linię obrony. – Poturbowali mnie. Powiedzieli, że znają moją rodzinę. Kazali mi przynieść klucze do Żabki.

Jeżeli to prawda, czy wybór ofiary nie był przypadkowy? Jeżeli kłamie, trudno wytłumaczyć napad na kobietę.

– Łukasz często bywał w sklepie – opowiada Małgorzata W. – Znał właściciela. Pomagał rozładowywać towar. Bywał na zapleczu. Często zdarzało się, że ginęły znajdujące się tam papierosy i pieniądze. Szef o tym wiedział, ale nikt o tym Łukaszowi nie mówił.

Dlaczego nie poszedł na policję i nie powiedział, że bandyci go napadli?

– Zrobili to po raz drugi. Wtedy się przestraszyłem. Bałem się o syna i żonę. Ja nigdy dotychczas nie brałem udziału żadnej bójce. Nie miałem długów – przekonuje człowiek z wyższym wykształceniem.

Nie potrafi też powiedzieć, komu miał oddać te klucze. Łukaszowi G. grozi od trzech do dziesięciu lat więzienia.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto