Doniesienie w tej sprawie złożył biznesmen z Lubina. 17 września minionego ro-ku pilotował awionetkę, w której był jeszcze drugi pilot.
- Wystartowaliśmy z lotniska we Wrocławiu - opowiada biznesmen z branży budowlanej. - Gdy zapadł zmierzch, podchodziłem do lądowania na lubińskim lotnisku. Zapaliłem światła z samolotu, bo znając kod, można to zrobić. Ale już 20 sekund po włączeniu zgasły. Podejrzewam, że ktoś to zrobił specjalnie. Na szczęście wylądowałem, nie rozbijając samolotu.
Jak przypuszcza pilot, powodem było to, że dzień wcześniej zrzucił skoczków spadochronowych na lotnisko. A to się nie spodobało. - Sprawdziłem, że tego dnia nie było awarii w dostawie prądu - dodaje. - Moim zdaniem światła ktoś wyłączył ręcznie.
Prokuraturę o awarii oświetlenia poinformował także Zakład Hydrotechniczny należący do Polskiej Miedzi. Stało się to w sierpniu minionego roku podczas lądowania samolotu. Nie ma tu mowy o celowym działaniu.
- Śledztwo w sprawie ewentualnego wyłączenia oświetlenia jest wielowątkowe - tłumaczy Joanna Sławińska-Dylewicz, rzeczniczka legnickiej Prokuratury Okręgowej. - Prowadzimy je pod kątem sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia w ruchu powietrznym. Grozi za to do 8 lat więzienia.
Prokuratura będzie musiała ustalić między innymi, czy wyłączenie światła miało miejsce już podczas nocy lotniczej czy wcześniej. W aeroklubie powiedziano nam, że w tej sprawie może wypowiedzieć się jedynie dyrektor, ale do 8 lutego jest na urlopie.
ZOBACZ TEŻ: W CO INWESTUJE WPEC
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?