- Od tamtej pory zainteresowałam się bezdomnymi zwierzętami - mówi pani Róża. Dokarmia kilkanaście kotów, które kręcą się na terenie działek i w okolicy ogrodów. Nosi je do weterynarza, płaci za lekarstwa i sterylizację, a tym, które uda się wyleczyć i podtuczyć, szuka właścicieli przez internet. W ten sposób znalazła już domy 12 kotom.
- Kilka zwierzaków jednak zostało otrutych - mówi Róża Krawczyk. - Jednego znalazłam z wypalonymi oczami, nie mógł biedak przeskoczyć przez niski płotek. Inne słabły, aż padły. Żal patrzeć, jak cierpiały.
Pani Róża podejrzewa jednego z działkowiczów, że koty padają przez niego. - Widziałam kiedyś, jak coś dolewał do miski. Sprawdziłam i zobaczyłam tam brązową ciecz, śmierdzącą chemikaliami. Zabezpieczyłam to.
Sprawa trafiła już do zarządu Rodzinnych Ogrodów Działkowych "Żuraw" w Lubinie. Pierwszy prośbę o interwencję napisał działkowicz, którego Róża Krawczyk podejrzewa o trucie kotów. Uważa on, że kobieta prowadzi na działce zakazaną regulaminem hodowlę kotów.
Więcej na ten temat w Gazecie Wrocławskiej
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?