Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: CCC o krok od awansu

Marcin Indzierowski
W środę w Krakowie koszykarki CCC nie powstrzymały Wisły
W środę w Krakowie koszykarki CCC nie powstrzymały Wisły fot. Wojciech Matusik
Po zwycięstwie u siebie 83:78 i porażce 61:83 w Krakowie, koszykarki CCC remisują 1:1 w ćwierćfinałowej serii z faworyzowaną Wisłą Can-Pack. Gra toczy się tylko do dwóch zwycięstw, więc w sobotę o godz. 18, na własnym parkiecie, polkowiczanki staną przed szansą pogrążenia utytułowanych rywalek.

- Żeby sprostać zadaniu, będzie trzeba zagrać na 120 procent, a determinacja i ambicja musi przekraczać granice ludzkich możliwości - twierdzi Krzysztof Koziorowicz.

Szkoleniowiec CCC wie, co mówi. W rywalizacji z silniejszym fizycznie zespołem Wisły polkowiczanki za każdym razem nie są stawiane w roli faworyta i w każdej konfrontacji muszą dokonywać niemalże cudów, by bić się jak równy z równym z ekipą hiszpańskiego trenera Jose Hernandeza. Trzy razy w tym sezonie sztuka im się udała. Dwukrotnie w sezonie zasadniczym (73:67, 69:57) i tydzień temu w Polkowicach. Jeśli CCC wygra z Wisłą, już we wtorek rozpocznie półfinałową rywalizację z AZS Gorzów, który łatwo rozprawił się w ćwierćfinale z ROW Rybnik. W drugim półfinale zmierzą się Lotos Gdynia i Energa Toruń.

Co ciekawe, zespół CCC może mówić o swoistym deja vu. W identycznej sytuacji polkowiczanki znalazły się przed rokiem. Wtedy zmierzyły się z Wisłą w serii play-off, której stawką były brązowe medale mistrzostw Polski. Po czterech pojedynkach było 2:2, a piąty, decydujący mecz odbył się w Pol-kowicach. Wówczas górą były krakowianki, które zwyciężyły 59:55, i to na ich szyjach zawisły brązowe krążki. Kolejna analogia między serią ubiegłoroczną a obecną to kontuzje, krzyżujące szyki ekipie CCC w najważniejszej fazie sezonu.

Rok temu w decydujących pojedynkach zabrakło świetnej Amerykanki Plenette Pierson, a z urazem kostki grała niezwykle przydatna Jillian Robbins. Teraz CCC nie będzie mogło liczyć na dającą niezłe zmiany pod koszem Nadię Parker, która w środę, w meczu numer dwa, doznała poważnej kontuzji kolana. Młoda środkowa zerwała więzadło krzyżowe przednie, uszkodziła też łękotkę i na kilka miesięcy może zapomnieć o koszykówce. Oczywiście nie zagra też Cheryl Ford, która w lutym opuściła Polkowice z powodu odnowionej kontuzji kolana i już nie wróciła. Czy przy tak koszmarnej dozie pecha, który w ciągu dwóch ostatnich sezonów dotknął zespół z Polkowic, można liczyć na to, że dziś do pomarańczowych w końcu uśmiechnie się szczęście?
- Musimy na to liczyć. To będzie mecz, w którym potrzebna nam będzie nie tylko olbrzymia porcja szczęścia, ale także wielkie zaangażowanie w grę ze strony wszystkich zawodniczek przez całe 40 minut. Mam nadzieję, że hala zapełni się do ostatniego miejsca, a kibice dodadzą skrzydeł naszym dziewczynom - mówi Krzysztof Korsak, prezes CCC.

Wstęp na mecz jest bezpłatny. Wejściówki będą wydawane w kasie, dwie godziny przed rozpoczęciem spotkania. Pojedynek CCC - Wisła nie będzie transmitowany w telewizji. Z uwagi na rangę meczu koszykarskiego, wcześniej niż zwykle (godz. 15) swoje ligowe spotkanie rozegrają piłkarze Górnika Polkowice.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto