Joannę telefony z gratulacjami wprowadzają, przynajmniej na razie, w lekkie zakłopotanie. W ogóle jest onieśmielona nagłym zamieszaniem wokół swojej osoby, choć do konkursu przygotowywała się od kilku tygodni - można było ją spotkać na wszelkich lokalnych imprezach – najczęściej w stroju regionalnym i kwietnym wianku na głowie.
- Konkurencja w małopolskim półfinale była naprawdę mocna, bo młodość rządziła – przyznaje. - Ale okazało się, że to nie pesel jest najważniejszy – dodaje z humorem.
Uwaga o peselu ma w sobie trochę z przewrotności – wszak startowała w kategorii młodych gospodyń, ale jednocześnie nie ma w tym cienia fałszywej skromności. Gdy ubrana na ludowo otwiera drzwi domu, energia, uśmiech, serdeczność niemal uderzają w progu. I są szczere.
-Wszystko działo się w szybkim tempie – opowiada. - Miałam minuty na przebranie się, założenie odpowiednich dodatków i butów – dodaje.
Tematem przewodnim festiwalu był tradycyjny ślub. Kandydatki do korony miały więc zaprezentować się w kreacjize ślubnym pierwiastkiem.
- Uznałam, że najlepszy będzie bukiet i wianek z kwiatów, które sama robiłam z krepiny – opowiada. - W drugim wejściu miałam na sobie strój ludowy, a w trzecim klasyczną wieczorową sukienkę. Do tego szpilki i mocną szminkę – opowiada.
Zawodniczki nie wiedziały, kto zasiada w jury, jakie ma preferencje, co będzie brane pod uwagę w pierwszej kolejności. Poziom adrenaliny rósł, wszyscy czekali na wyniki. W końcu zaczęli wyczytywać do odebrania wyróżnień…
- I co? Nic. Nazwiska jedno po drugim, tylko swojego nie słyszę – relacjonuje. - Potem miejsca na podium: trzecie – nie moje, drugie – ani tyle. Myślę sobie wtedy: no cóż, może nie ten czas – opowiada dalej.
Gdy kilka sekund później padło znamienne: małopolską miss Festiwalu Kół Gospodyń Wiejskich Polska od Kuchni zostaje Joanna Różycka-Skórska, na chwilę oniemiała.
- Gruchnęły brawa, zewsząd słowa gratulacji, a ja nie wiedziałam co się tak naprawdę dzieje – wspomina jeszcze. - Oczywiście poza podziękowaniami nie zdołałam z siebie nic więcej wydusić. Gardło miałam ściśnięte, a w oczach łzy. Radości oczywiście – dodaje.
Do Warszawy zamierza jechać po zwycięstwo, a nagrodę z Krakowa – czek na trzy tysiące przeznaczyć na wakacje.
Małopolski finał Festiwalu Polska od Kuchni odbył się w Krakowie. Joasia pojechała tam wraz z gospodyniami z Kobylanki pod wodzą Marii Głowackiej-Grądalskiej. Korona miss nie była jedyną nagrodą, która przywiozły.
- Konkursowe zmagania prowadzone są w kilku kategoriach – opowiada Maria Głowacka-Grądalska, szefowa koła. - W tej artystycznej zaprezentowałyśmy różdżkę weselną i wianki. Tak się spodobały, że dostałyśmy za nie I miejsce i jedziemy na finał do Warszawy – chwali się.
Zaraz dodaje: to nie koniec! Historia koła, jego zaangażowanie w bieżące sprawy tak zachwyciły komisję konkursową, że przyznała im pierwsze miejsce w kategorii „Kobieta Gospodarna i Wyjątkowa”.
- W nagrodę trafił do nas bon na trzy tysiące złotych – podkreśla z dumą.
- KGW Bobowa-Berdechów. One wiedzą, jak nakarmić, żeby zachwycić!
- Bobowa. Saksofonowe warsztaty muzyczne w szkole
- Regietów. Kulinarna bitwa siedmiu kół. Zwyciężyć nie było łatwo
- W Moszczenicy postawili sobie ambitny cel: remont Domu Młodzieży
- PTTK Karpaty chce remontować schronisko na Magurze. Jest tylko jeden warunek
- Serencza porwała do tańca. Nikt nie myślał o wieczorowych sukniach ani garniturach
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?