Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

KGHM: Krucjata Edwarda Derenia

Piotr Kanikowski
Edward Dereń uważa się za niewinną ofiarę związków zawodowych. Walczy o honor. - Mogę odwołać się już tylko do opinii publicznej - mówi
Edward Dereń uważa się za niewinną ofiarę związków zawodowych. Walczy o honor. - Mogę odwołać się już tylko do opinii publicznej - mówi Piotr Krzyżanowski
Zemszczono się na mnie, bo stanąłem po stronie pracowników, przedkładając ich dobro nad interesy związkowe - mówi Edward Dereń. Był w związkach w KGHM. Dziś im nie ufa

Męczeństwo Edwarda Derenia, górnika operatora na oddziale C1 Zakładów Górniczych "Rudna", zaczęło się kilka dni po sierpniowym strajku ostrzegawczym w obronie Polskiej Miedzi. W dniu, kiedy przedłożył dyrektorowi kopalni podpisane przez siebie oświadczenie, że w dwugodzinnym proteście uczestniczył wbrew własnej woli. Dostępu do szybu broniło bowiem kilku związkowych osiłków, a pracodawca nie zrobił nic, by umożliwić górnikom, którzy jak co dzień przed świtem stawili się na pierwszą zmianę, zjazd pod ziemię. Dereniem kierowało przekonanie, że kopalnia postąpiłaby niesprawiedliwie, gdyby - zgodnie z zapowiedziami władz KGHM - miała teraz za te 2 nieusprawiedliwione godziny ukarać go odebraniem czternastej pensji, na którą cały rok ciężko pracował.

Potem dostarczył jeszcze dyrekcji ZG Rudna listę z 67 nazwiskami innych górników. Bo kiedy po wszystkim rozmawiał z kolegami na dole, wielu twierdziło to samo: 11 sierpnia 2008 roku z ochotą zjechaliby do roboty, gdyby klatka normalnie kursowała. Od 10 lat jest rejonowym społecznym inspektorem pracy, więc ludzie w poczuciu krzywdy przychodzili do niego i prosili: "Edek, weź coś zrób".

Czternastka to jeszcze jedna pensja w roku. Dla jednych 2,5 tysiąca zł na rękę, dla innych 4 tysiące lub więcej - w zależności od stażu, stanowiska, zaszeregowania. - Ratunek dla wielu domowych budżetów - mówi Dereń. - Ludzie mają raty, kredyty w bankach lub inne zobowiązania. Każdy liczył, że w styczniu dostanie trochę gotówki, by to pospłacać. A tu klops. Po szychcie baby suszyły mężom głowy, że rząd sprywatyzował KGHM, tak jak chciał, a przez to ich durne mieszanie się do polityki, dzieciaka w podartych portkach trzeba będzie puścić do szkoły. A chłopy co? Chłopy niewinne.

- Ktoś wciągnął załogę w niepotrzebny strajk, narażając ludzi na poważne konsekwencje - oburza się Dereń. Paweł Walczak, dyrektor kopalni, jego oświadczenie przeczytał. 67 górnikom z doniesionej później listy kazał napisać podobne, a potem całej grupie usprawiedliwił dwugodzinną nieobecność spowodowaną strajkiem i przywrócił prawo do czternastej pensji. Może nawet nie byłoby z tego dymu, gdyby Edward Dereń nie zasiadał w zarządzie Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego przy ZG Rudna - jednego z organizatorów sierpniowego strajku przeciwko prywatyzacji KGHM. Dzień przed akcją brał udział w zebraniu władz ZZPPM i wszyscy widzieli, jak razem z innymi podniósł rękę za protestem.

Dopiero gdy w dziesięć dni później dowiedział się, że wypłata czternastki może zostać wstrzymana, jak mały lizus pobiegł do dyrektora na skargę, że ci wstrętni organizatorzy strajku grozili śmiercią lub kalectwem wszystkim, którzy chcieli przystąpić do pracy. - żółcią pluje na Derenia "Związkowiec", biuletyn ZZPPM. Byli koledzy piszą o nim, że "za garść srebrników gotów jest wyprzeć się samego siebie" i "kalać własne gniazdo, obrzucając błotem górników Polskiej Miedzi".
Z wyliczeń KGHM wynika, że 11 sierpnia 2009 roku pracy nie podjęło 1948 osób. Wezwania do strajku nie posłuchały załogi hut. W Zakładach Wzbogacania Rudy do akcji protestacyjnej przystąpiła garstka pracowników. Całkowicie stanęły za to wszystkie trzy kopalnie miedzi. Nie mogąc dostać się pod ziemię, przebrani w robocze stroje górnicy, pobrawszy lampy i aparaty ucieczkowe, przesiedzieli na korytarzach na powierzchni dwie godziny. Edward Dereń, któremu byli związkowi koledzy zarzucają zakłamanie, twierdzi, że 11 sierpnia sytuacja go zaskoczyła.

- Jako lojalny członek zarządu głosowałem za protestem, ale nie w takiej formie - zapewnia. - Mieliśmy agitować górników na cechowni, żeby wzięli udział w wiecu przeciw prywatyzacji spółki. Nie było mowy o czynnym blokowaniu zjazdów. - Dziwne. Wszyscy głosowali za strajkiem, jeden Edward Dereń zrozumiał inaczej - ironizuje Leszek Hajdacki, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego w ZG Rudna.

Straciwszy zaufanie do Edwarda Derenia, ZZPPM usunął go z władz związku. Najbardziej zabolało, gdy ze względu na brak zaufania kilka dni temu związkowcy pozbawili go funkcji rejonowego społecznego inspektora pracy (SIP), choć zgodnie z wewnętrznym regulaminem, mogli to zrobić wyłącznie, gdyby nie wywiązywał się ze swoich obowiązków. SIP-y mają pod ziemią niekiedy większe uprawnienia niż Państwowa Inspekcja Pracy. Zajmują się wszystkim, co ma związek z bezpieczeństwem. Dereń od 10 lat był jednym z nich. W ostatnich 4 latach po godzinach wykonał ponad sto kontroli. Efektem każdej z nich było od kilku do kilkunastu uwag zwiększających bezpieczeństwo pod ziemią.

Jako inspektor rejonowy w kopalni zarabiał dodatkowo ok. tysiąca złotych miesięcznie. Pomnożone przez 12 miesięcy składa się na ładną sumkę. Wprawdzie złożonym u dyrekcji oświadczeniem czternastkę ocalił, ale stracił niepomiernie więcej, więc jeśli brać pod uwagę wymiar finansowy całej awantury, związki są górą. - Za to, że broniłem ludzi, Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego odwrócił się ode mnie o 180 stopni - mówi Edward Dereń.
Leszek Hajdacki kręci głową: - Kiedy pan Dereń usiadł do pisania oświadczenia, chciał bronić wyłącznie siebie - powtarza z przekonaniem.

Pieniądze lub godność
Działania Edwarda Derenia - choć krytykowane przez ZZPPM - znalazły naśladowców w innych organizacjach. Związek Zawodowy Pracowników Dołowych kolportował wśród uczestników sierpniowego strajku gotowe formularze. Wystarczyło je wypełnić, podpisać i złożyć u dyrekcji kopalni, aby uzyskać usprawiedliwienie nieobecności, czternastkę oraz inne świadczenia. Z tego rozwiązania skorzystało prawie 1,9 tys. górników. Józef Czyczerski, szef Solidarności, nikogo za podpisanie lojalki nie potępia, choć ta akcja wydaje mu się upokarzająca. Jego związek pośredniczył w złożeniu do sądu 21 pozwów od górników z ZG Rudna, którym kopalnia nie wypłaciła czternastej pensji. Podobne pełnomocnictwa do wytyczenia procesów Polskiej Miedzi gromadził też od kilku tygodni ZZPPM.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na legnica.naszemiasto.pl Nasze Miasto