Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

KGHM brnie w proces ze związkowcami

Piotr Kanikowski
Fot. Piotr Krzyżanowski
Zarząd KGHM przegrał w prokuraturze i sądzie, ale nie odpuszcza organizatorom strajku z 2009 r. - To pieniactwo - oceniają związki.

Zarząd KGHM Polska Miedź SA złożył odwołanie od postanowienia Sądu Rejonowego w Lubinie, który 16 marca umorzył postępowanie przeciwko 9 związkowcom - organizatorom dwugodzinnego strajku ostrzegawczego sprzed dwóch lat. Zdaniem prezesów, protest był nielegalny.

Tę opinię podziela legnicka prokuratura, jednak nie dostrzegła w działaniach związkowców znamion przestępstwa.

Zarząd KGHM odwoływał się od jej decyzji. I przegrał. Sam więc wytoczył związkowcom sprawę karną i... przegrał. Teraz próbuje zażalenia na sądowe postanowienie. Związkowcy uważają, że to zwyczajne pieniactwo.

- Każdy strajk jest zagrożeniem dla firmy, zwłaszcza strajk nielegalny - przekonuje Dariusz Wyborski, szef departamentu public relations w KGHM. - Zarząd spółki musi wyczerpać całą dostępną drogę prawną, aby akcjonariusze mieli pewność, że odpowiednio pilnuje ich interesów.

- Niepotrzebne zacietrzewienie członków zarządu Polskiej Miedzi działa na niekorzyść wizerunku firmy i szkodzi jej finansom - odpowiada Leszek Hajdacki, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego.

Kto zarabia na ciągnięciu tego konfliktu w nieskończoność? Zdaniem związkowców na pewno kancelarie adwokackie świadczące usługi prawne dla KGHM. Tajne są nie tylko sumy, jakie spółka płaci im za reprezentowanie swoich interesów, ale też - w niektórych przypadkach - nazwy.

KGHM składa zażalenie
Zarząd KGHM napisał odwołanie od postanowienia lubińskiego sądu z 16 marca. Nie zgadza się na umorzenie postępowania wytoczonego przez spółkę organizatorom nielegalnego strajku z sierpniu 2009 roku przeciwko prywatyzacji Polskiej Miedzi.

Gdy Józef Czyczerski - jeden z oskarżonych, przewodniczący Sekcji Krajowej Górnictwa Rud Miedzi NSZZ Solidarność - przygotowywał się do procesu, spisał z obrońcą umowę na dwa etapy. - Byłem pewien, że sprawa nie zakończy się na pierwszej instancji - mówi związkowiec. - Zarząd nie spocznie, póki nie wyczerpie wszelkich możliwości dowiedzenia, że racja jest po jego stronie.

Na razie każdy ruch władz spółki wydaje się chybiony. Zaraz po strajku zarząd KGHM odmówił wszystkim uczestnikom protestu prawa do czternastej pensji, za co został skrytykowany przez Państwową Inspekcję Pracy. Tym, którzy odmówili gestu samokrytyki i podpisania upokarzającej lojalki (oświadczenia, że wzięli udział w strajku wbrew woli), firma wypłaca pieniądze wraz z odsetkami dopiero po przegranych procesach sądowych.

Złożone do Prokuratury Okręgowej w Legnicy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez organizatorów strajku też nie przyniosło pożądanego efektu. Postępowanie wykazało wprawdzie, że akcja była nielegalna, ale w działaniach związkowców sąd nie dostrzegł znamion przestępstwa.

KGHM odwoływał się od tej decyzji. Ponowne zbadanie sprawy przez prokuraturę niczego nie zmieniło. Wniesiony w styczniu do sądu pozew przeciwko dziewięciorgu organizatorom strajku zaowocował rozprawą, która atmosferą przypominała związkowy wiec. Zarząd KGHM i tu przegrał. Sędzia Marcin Frankowicz umorzył postępowanie, bo oskarżonym związkowcom nie można było przypisać umyślnego działania na szkodę spółki.

Złożone przez władze spółki odwołanie od tego postanowienia może przedłużyć stary spór jeszcze o kilka miesięcy. Dariusz Wyborski, dyrektor departamentu public relations w KGHM, tłumaczy, że w ten sposób firma dba o interesy akcjonariuszy.

Zdaniem Leszka Hajdackiego, przewodniczącego Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Miedziowego, od wielu miesięcy prezesi Polskiej Miedzi próbują zarządzać firmą przez kryzys. Porównuje tę metodę z dmuchaniem balonu.

- Kiedy nadchodzi moment, że balon mógłby pęknąć, powinno się upuścić powietrze - mówi Leszek Hajdacki. - Ale nasz zarząd cały czas dmie w ten balon.

Na konflikcie korzystają firmy, którym KGHM zleca obsługę prawną. A są to najlepsze kancelarie. W lubińskim procesie spółkę reprezentował np. prof. Jacek Giezek z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Próbowaliśmy ustalić, jaką kwotę spółka wydała na procesy i ekspertyzy prawników. Nie dowiedzieliśmy się. Umowy z kancelariami prawnymi objęte są tajemnicą handlową.


Czy zarząd KGHM słusznie dąży do wznowienia procesu ze związkowcami? Podyskutuj na forum

Zobacz też: Ochroniarze KGHM walczą o godność

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto