Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jasne i mroczne strony Ilijana M.

Michał Sałkowski
Micanski może nadstawiać uszu na odgłosy uwielbienia. Strzela jak najęty, kibice go wielbią. A Costa daje przykład obrońcom rywali. Z respektu mogą oni Bułgarowi sznurówki wiązać
Micanski może nadstawiać uszu na odgłosy uwielbienia. Strzela jak najęty, kibice go wielbią. A Costa daje przykład obrońcom rywali. Z respektu mogą oni Bułgarowi sznurówki wiązać Piotr Krzyżanowski
Tak się bawi Bułgar w Polsce. Pełen luz, szelmowski uśmiech i snajperskie oko, które tuczy Zagłębie

Rodzina Micanskiego
- Ilijan urodził się 20 grudnia 1985 r. w miejscowości Sandanski. - U mnie w domu na okrągło gadało się o piłce. Cały czas gdzieś te bramki wisiały w powietrzu. Ojciec Emil był piłkarzem, grał w rodzimej lidze, ale też za granicą. A wujek Plamen to i teraz jest trenerem w III lidze bułgarskiej. Ale oni nie zachęcali mnie szczególnie, bym został piłkarzem. Sam tak kiedyś postanowiłem. Byli u mnie w ten weekend. Po roku przerwy, bo wcześniej właśnie przez rok Polski nie widzieli. No to na dodatek sobie zobaczyli moją bramkę w meczu z Polonią - mówi lubiński snajper.

Gole strzela jak na zawołanie
W 2003 r. został królem strzelców II ligi bułgarskiej (21 goli w barwach Pirina), W 2009 zdobył koronę najlepszego snajpera strzelców I ligi polskiej (26 goli + 4 w Pucharze Polski w barwach Zagłębia, 2009). W tym sezonie ekstraklasy trafił do siatki 8 razy, w tym pięciokrotnie w ostatnich trzech meczach. Po przełamaniu strzeleckiego szlabanu podczas meczu z Ruchem mówił: - Byli tacy, którzy chcieli mnie skasować. No to muszę im powiedzieć, że chyba zapomnieli, że jestem królem strzelców. Jak ktoś ma szczęście i umiejętności, to będzie dobrze grał i bramki strzelał. Ale bez pracy całej drużyny nie byłoby tak dobrze. Jak zespół dobrze się prezentuje, to i ja mam pewność, że coś ustrzelę. Ktoś akcję rozpoczyna, ktoś asystuje, ktoś kończy. Tak ta maszyna funkcjonuje - tłumaczy.

Bułgarska reprezentacja
O powołanie doń może być Ilijanowi ciężko. - W kraju raczej wiedzą, co robię w polskiej ekstraklasie, ale że nie gram w Lewskim Sofia, Liteksie Łowecz i CSKA Sofia - trzech największych klubach w Bułgarii, więc mam dużo trudniej - tłumaczy w nieco zawoalowany sposób Micanski. W skrócie: piłkarze Wielkiej Trójcy mają łatwiej niż ci z zagranicy. Chyba, że się jest Berbatowem czy Bożinowem. Wtedy to nawet mecz z Polską można zagrać bez zbędnego ciśnienia.

Polskie kluby. Futbolowe koło dla Micanskiego nie zawsze toczyło się fortunnie. Za 25 000 zł przyszedł do Amiki Wronki (bramki strzelał), potem Lech i seria wypożyczeń: do Korony Kielce - nie pograł sobie tam za wiele, w Odrze strzelał regularnie (5 bramek w lidze, 2 w Pucharze Polski). No i za 500 tysięcy złotych kupiło go przed sezonem 2008/09 Zagłębie Lubin. Ta suma już się spłaciła.

Korona, co z głowy nie spada
W Kielcach po obietnicach gry był wodzony za nos i tułał się w rezerwach. W meczach przeciwko Koronie zdobył od tamtego czasu 6 goli. Osobliwie się gość mści.

Samochodowe słabości
Zamiłowanie Micanskiego? BMW. Jedno już ma. W Bułgarii. Po meczu z Polonią po Lubinie rozeszła się wieść jakoby widziano tę markę na bułgarskich blachach. A jakby nieoczekiwanie sypnęło finansową manną z nieba? - Chatę na Ibizie wtedy bym kupił. No i dobry samochód. Jakieś bugatti veyron. Dobry samochód to pewnie ten najdroższy - stwierdza przewrotnie. Po świecie jeździ tylko kilkaset veyronów.

Niewiasty lgną do niego jak pszczoły do miodu
W czerwcu 2009 roku wygrał nasz plebiscyt na najprzystojniejszego piłkarza na Dolnym Śląsku. Podczas konkursu na miss Zagłębia Lubin, jedna z kandydatek, Monika Legierska, orzekła z przymrużeniem oka, że Ilijan był głównym powodem, dla którego zdecydowała się na start. W zeszłym tygodniu podczas gry z kibicami w Fifę10 na PlayStation, Ilijan, który zauważył liczny kobiecy fanklub zgromadzony w Cuprum Arenie, odrzekł w swoim stylu z błyskiem w oku i z uśmiechem na ustach: - Nie dziwi mnie wcale to, że w Lubinie mnie tak lubią. - Ma czarne, takie hipnotyczne oczy. Patrzysz i nie wiesz, czego się spodziewać - słyszymy nawet wśród niewiast pracujących w klubie. Ale jest jedna rzecz, której kobieta robić nie powinna według niego: - Nie może wytykać piłkarzowi błędów na boisku. Nie może rzucać piłkarskich ocen. Zna się czy nie. Piłkarz robi swoje i tyle - mówi twardo.

Jedzonko
Sprawa jest prosta, Bułgarskie dla niego jest lepsze niż polskie. Po przyjeździe rodziny przyznał, że przez kilka dni przytył dobre dwa kilo. Namiętnie może zajadać się oliwkami. Grillowane warzywa? Nie odmówi. I gęsty sos, coś w guście tzatziki, na zgrupowaniu w Turcji ochrzczony mianem śnieżonki. Nie ma to jak dogodzić kubkom smakowym.

Odprężenie
- Bułgarzy mają większy temperament niż Polacy. Po zawodach, jak jest okazja, to wiadomo: wyskoczy się ze znajomymi na imprezę. Człowiek młody, więc jest czas i na harówkę, to i na całą resztę też znaleźć się musi. Dzisiejsza młodzież jest też inna. Bardziej wyluzowana. Ma mniej stresu i to dobrze. I od Facebooka nie mogę się coś oderwać. A wyspać się trzeba jak człowiek. Więc od razu mówię, jak ktoś coś chce ode mnie, to niech w sobotę czy niedzielę nie dzwoni przed południem - rozbraja szczerością.

Luz snajpera
Ostatni sparing w Turcji z Loko Płowdiw. Micanski wychodzi sam na sam z bramkarzem. Chce go oszukać soczystą podcinką, ale bramkarz wyczuwa intencję i piłkę gasi. I pojawiły się po meczu głosy, że taką sytuację zmarnował, bo chciał być efektowny. Ilijan miał odparować: - A ja się cieszę, że tak się stało, bo to tylko pokazuje, jaki ja mam w sobie luz. Nie przejmuję się tym wcale, bo przyjdzie liga i inni w takich sytuacjach będą się stresować, nogi im się będą pętać, a ja będę strzelał. No i jak tu mu nie wierzyć. A drugą bramkę z Ruchem strzelił sobie piętą, bo po wcześniejszym meczu z Piastem zarzucono mu, że zamiast grać prostą piłkę, sili się na sztuczki techniczne. No to pokazał Bułgar, że jak się potrafi, to i piętą można gola załadować.

Zabobony
Krążą anegdoty o tym, że Ilijan posiłkuje sie kilkoma rytuałami zaczerpniętymi z rodzimych wzorców kulturowych. Na początku marca założył na rękę opaskę z muliny w kolorze czerwono-białym. Zdejmujesz wtedy, gdy zobaczysz lecącego bociana. W dodatku, na ochronę przed złymi mocami nosi czerwoną nitkę. Taki plotkarski nomen-omen. Podobne amulety na lewym nadgarstku noszą Madonna czy Kayah, to według wierzeń kabały nić Racheli, która ma chronić przed złem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto