18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak będą wyglądały Partynice za 10 lat?

Redakcja
O przyszłości wrocławskiego toru wyścigów konnych mówią Jerzy Pękalski - koordynator nadzorujący fuzję Partynic z Młodzieżowym Centrum Sportu oraz Marcin Szczypiorski - prezes Polskiego Związku Jeździeckiego

Rozmowa z Jerzym Pękalskim

Jak będą wyglądały Partynice za dziesięć lat?
Moje wyobrażenia to jedno, a zadania, jakie przede mną postawił prezydent Wrocławia, to drugie. Głównym priorytetem ma być oczywiście zachowanie wszystkiego, co wiąże się z końmi. Widać to zresztą w nazwie nowej jednostki, która brzmi: Wrocławskie Centrum Sportu, Hipiki i Rekreacji. Akcentuje to najważniejszy dla Partynic element - konie.

A ten drugi, jak rozumiem, mniej ważny element?
Przy zachowaniu charakteru tego miejsca, otwarcie go dla ludzi. Trzeba zaznaczyć, że Partynice są piękne i mają wspaniałą historię.
Partynice są przecież otwarte dla ludzi siedem dni w tygodniu, nie tak jak tory wyścigowe w innych krajach. Zamknięte na głucho w dni, gdy nie ma wyścigów.
Na Partynicach powinny koegzystować jednocześnie dwa byty - wyścigi, sporty końskie i rekreacja, nawet ta bierna. Oba te byty - wyczyn i rekreacja - powinny mieć swoje miejsce, tak, aby nie kolidowały ze sobą. I na pewno nie może się to odbywać kosztem wyścigów.

Ale Partynice nie są zamknięte. Zresztą konie to nie tylko sport wyczynowy, ale też rekreacyjne przejażdżki.
Fakt, są otwarte dla tych, którzy chcą pospacerować lub wyprowadzić psa. Jednak z tego, co zaobserwowałem, obie funkcje, sportowa i rekreacyjna, kolidują ze sobą.

Nie przesadza Pan?
Za często krzyżują się drogi ludzi i koni. Ostatnio, kiedy byłem na Partynicach, widziałem rzeczy, które nie do końca podobały mi się. Choćby rodzice z dziećmi przechodzący przez tor, psy biegające po torze i kopiące w nim dziury. Nie jestem specjalistą, być może tak ma być... Wolałbym jednak, by ludzie mogli obserwować wyścigi, żeby mogli przyjść odpocząć, żeby mogli usiąść na ławeczkach, niekoniecznie przeszkadzając koniom, które tam biegają.
Trudno pogodzić dwie tak różne instytucje, jak Młodzieżowe Centrum Sportu i tor wyścigów konnych.
Ja wywodzę się z biznesu. Wiele firm zajmuje się kilkoma branżami, nie tylko jedną.

Po co łączyć dwa tak różne przedsięwzięcia?
Po to, żeby można było usprawnić zarządzanie. Oczywiście, dyrektor toru wyścigowego może zajmować się wszystkim, nawet żarówkami. Można jednak urządzić to tak, by cały swój wysiłek skierował na najważniejsze zadania.

Jak Pan to sobie wyobraża?
Trzeba oddzielić zasadnicze zadania od spraw pomocniczych. Dajmy dyrektorowi Partynic możliwość zajmowania się końmi i zdejmijmy mu z głowy marketing, inwestycje, administrowanie, księgowość czy sprawy pracownicze. Oczywiście, można to przekazać firmom zewnętrznym. Jednak, jeśli możemy zrobić to w ramach dwóch dużych jednostek miejskich, spróbujmy. Kiedy połączymy dwa duże budżety, zawsze możemy spróbować znaleźć priorytety, na które znajdą się pieniądze Wtedy cały wysiłek można skierować na to, żeby Partynice stały się prawdziwą wizytówką miasta. Zadbać choćby o drugi wjazd.

I to są te priorytety?
Dzisiaj o priorytetach nie chcę rozmawiać. W nowej jednostce są przecież nie tylko Partynice, ale także Młodzieżowe Centrum Sportu, które również jest ważne dla miasta. Po to mamy pół roku na formalne połączenie, żeby przyjrzeć się obu jednostkom, ich zadaniom, mocnym i słabym, punktom, zasobom. Kiedy już będę wiedział, czym dysponujemy, będę mógł przedstawić wizję tego, jak mają funkcjonować połączone jednostki. Myślę, że warto dać nam szansę, poczekać rok, dwa, by zobaczyć jakie są efekty.

Rozmowa z Marcinem Szczypiorskim

Od kiedy zna Pan wrocławski tor wyścigów konnych?
Od kilkudziesięciu lat. Nie pamiętam nawet, kiedy po raz pierwszy tam zawitałem.

Partynice zmieniły się przez te lata?
Dzieje się tam bardzo dużo. Trzeba podkreślić, że są tam warunki do rozgrywania ważnych spotkań: przecież właśnie tutaj rozgrywa się jedne z najważniejszych, międzynarodowych zawodów w naszym kraju. Takie jak eliminacje Międzynarodowego Pucharu Świata w Ujeżdżeniu oraz mistrzostwa Polski w ujeżdżeniu w czterech kategoriach wiekowych.

I możemy mieć jeszcze więcej?
Myślę, że mogę już zdradzić, iż Partynice mają już prawie w kieszeni organizację mistrzostw Europy w ujeżdżeniu 2013 dla juniorów i młodzików. A więc, dla zawodników do 18 i 21 lat. Myślę również, że mogłyby zawalczyć o organizację mistrzostw Europy w WKKW (wszechstronny konkurs konia wierzchowego). Komisja, która oceniała różne ośrodki, wystawiła świetną opinię Wrocławiowi. Jednak konkurencja jest bardzo silna. Na przykład w Strzegomiu, niedaleko Wrocławia, przykłada się wielką wagę do WKKW. Sądzę jednak, że Wrocław byłby znacznie bardziej atrakcyjnym miejscem od Strzegomia. Tyle tylko, że zdobycie organizacji tak wielkiej imprezy wymagałoby agresywnych zabiegów ze strony miasta. Wrocław jest bardzo ważnym strategicznym, miejscem dla sportów jeździeckich w Polsce.

Dzięki zawodom rozgrywanym na Partynicach?
Nie tylko. Po pierwsze, Partynice rozszerzają swoją działalność. Od dawna rozgrywały się tu zawody w ujeżdżeniu, od niedawna także w innych dyscyplinach - skokach przez przeszkody oraz powożeniu. Po drugie, Wrocław jest przykładem, jak można harmonijnie połączyć wyścigi konne ze sportem. Podobnie jak Sopot, choć tam jest znacznie mniej dni wyścigowych. Przy tym sopocki tor jest oczkiem w głowie prezydenta Jacka Karnowskiego, który ostatnio przeznaczył duże kwoty na inwestycje.

Wyścigi i sport jeździecki to nie wszystko. Dla wrocławian Partynice to także wspaniałe tereny rekreacyjne.
To prawda. Tym wspanialsze, że mieszkańcy Wrocławia mogą tam jeździć konno. Zainteresowanie rekreacyjną jazdą jest w Polsce coraz większe. Niestety, sporo osób rezygnuje z takiej formy wypoczynku, ponieważ w pobliżu nie ma żadnych ośrodków jeździeckich. Nie każdy decyduje się na poświęcić 1,5 godziny na dojazd do najbliższej stajni. Uważam, że wręcz obowiązkiem samorządów w wielkich aglomeracjach jest typowanie miejsc, w których takie ośrodki mogłyby powstać. We Wrocławiu problem jest do pewnego stopnia rozwiązany. Na Partynicach można uczyć jazdy konnej, jeździć rekreacyjne, są też zajęcia z hipoterapii. Oczywiście, tak jak każdy ośrodek ma on swoją pojemność. Nie wyobrażam sobie, że można tam postawić 500 koni.

A wyobraża sobie Pan na Partynicach inne formy wypoczynku, niezwiązane z końmi?

Spacery, oczywiście. Natomiast nie widzę miejsca na takie rzeczy jak plaża, którą, jak słyszałem, ktoś chciałby tam urządzić... To księżycowy pomysł, tym bardziej że nie ma tam żadnego zbiornika wodnego. Trudno też na średniej wielkości torze - a takim są Partynice - lokować inne dyscypliny sportowe. To możliwe jest na Służewcu (warszawski tor wyścigów konnych), który ma około 150 hektarów powierzchni. Tam można nawet zbudować krytą halę sportową.

Rozmawiała Hanna Wieczorek

Wrocławskie Partynice
Podobno tradycja wyścigów konnych we Wrocławiu sięga średniowiecza. Jednak pierwszy tor wyścigowy z prawdziwego zdarzenia powstał w naszym mieście w 1833 roku na terenie dzisiejszego ogrodu zoologicznego i Hali Ludowej wraz z przyległymi pergolami. Na Partynice tor przeniósł się w 1907 roku. Co ciekawe, jego budowę sfinansowano dzięki pożyczce przyznanej Śląskiemu Związkowi Hodowców Koni i Wyścigów Konnych przez władze miasta oraz akcjom końskich loterii urządzanych przez Związek.

Od początku tor na Partynicach był pomyślany nie tylko jako miejsce wyścigów, ale też jako park jeździecki. Poprzez hipodrom (stojący na miejscu dzisiejszego Novotelu) łączył się z parkiem Południowym.

II wojnę światową tor prze-trwał w niezłym stanie, zniszczona została bieżnia wyścigowa, działania wojenne przetrwały natomiast wszystkie budynki. Mimo to trzeba było czekać do 1950 roku na wznowienie wyścigów.

23 lutego 1995 roku wydzierżawiony przez miasto od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa w Warszawie. Od 1998 r. Wrocławski Tor Wyścigów Konnych jest własnością gminy Wrocław.

W ciągu 16 lat Partynice przeszły prawdziwą metamorfozę. Odremontowano zabytkowe budynki z początku ubiegłego wieku, postawiono dwie kryte ujeżdżalnie, miasteczko westernowe Jack City, trwa renowacja ścieżek spacerowo-konnych.

Oprócz wyścigów i zawodów sportowych (odbywa się ich rocznie blisko 50), nauki jazdy konnej, półkolonii, na Partynicach odbywa się wiele różnych imprez - takich jak np. te przygotowywane rokrocznie z okazji Dnia Dziecka. Tor żyje też zimą, oprócz zawodów sportowych w krytych ujeżdżalniach odbywają się kuligi (jeśli śnieg dopisze). Ze śniegu korzystają też miłośnicy skiringu.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto