Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Handlarz psami nie stawił się w sądzie, ale proces przeprowadzono

MSZ
Handlarz nie stawił się w sądzie, ale proces przeprowadzono
Handlarz nie stawił się w sądzie, ale proces przeprowadzono KPP Lubin
Handlarz nie stawił się w sądzie, ale proces przeprowadzono. W Sądzie Rejonowym w Lubinie rozpoczął się proces w sprawie o znęcanie się nad ośmioma szczeniakami, które przewożono za granicę w fatalnych warunkach. Pomimo faktu, że oskarżony handlarz, obywatel Ukrainy, ponownie nie stawił się na rozprawie, sędzia postanowiła odczytać jego zeznania z dnia zatrzymania i przesłuchać świadków.

Handlarz nie stawił się w sądzie, ale proces przeprowadzono

W Sądzie Rejonowym w Lubinie rozpoczął się proces w sprawie o znęcanie się nad ośmioma szczeniakami, które przewożono za granicę w fatalnych warunkach. Pomimo faktu, że oskarżony handlarz, obywatel Ukrainy, ponownie nie stawił się na rozprawie, sędzia postanowiła odczytać jego zeznania z dnia zatrzymania i przesłuchać świadków.

Z zeznań oskarżonego wynika, że handel psami to jego stałe źródło dochodu. Mężczyzna mówił, że nie chciał skrzywdzić szczeniaków. Pod lubiński market zajechał, by kupić klatkę kennelową, przeznaczoną do fachowego transportu zwierząt. Zdaniem oskarżonego, sprzęt ten miał być zapewniony przez hodowcę. Jednak na miejscu okazało się, że transporterów nie ma.

Wyjaśnienia Ukraińca, nie pokrywają się jednak z zeznaniami hodowcy, od którego rzekomo zakupił osiem labradorów. Mężczyzna przyznaje, że owszem sprzedał oskarżonemu psy, ale nie osiem labradorów w czerwcu, lecz pięć goldenów w maju.

Również zeznania pozostałych świadków, którzy 24 czerwca byli pod marketem i brali czynny udział w akcji ratowania zwierzaków zamkniętych w rozgrzanym samochodzie, nie potwierdzają linii obrony oskarżonego 29-latka.

Prowadząca sprawę sędzia Agnieszka Bem-Iwańska przesłuchała we wtorek zarówno policjanta wezwanego na miejsce przez dwie lubinianki, który wybił szybę, żeby uratować psy, jak i obie panie. Cała trójka potwierdziła, że psy nie miały dostępu ani do wody, ani jedzenia, ani do świeżego powietrza.

Także lekarz weterynarii, pod którego pieczę trafiły wycieńczone zwierzęta, powtórzył opinię, że pieski zostały uratowane przez funkcjonariuszy w ostatnim momencie oraz szczegółowo omówił prawidłowe zasady przewozu zwierząt na terytorium Polski.

Decyzje sądu w tej sprawie poznamy za kilka dni. - Wyrok może zapaść tylko jeden - mówi Miron Chmielewski z wrocławskiej fundacji. - Ja jako oskarżyciel posiłkowy poprosiłem wysoki sąd o przepadek zwierząt na rzecz fundacji, o 8 tys. zł nawiązki na rzecz fundacji wspierającej ich leczenie oraz zakaz posiadania zwierząt na okres pięciu lat.

Handlarz nie stawił się w sądzie, ale proces przeprowadzono

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto