Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adam Klimek: Wybrałbym świat starych samochodów i czasów, w których ludzie pisali do siebie listy

Redakcja
Z Adamem Klimkiem rozmawiamy o tym, jak naprawiał auto, będąc w podstawówce oraz o klasycznych samochodach i w końcu o tym, jak zwolnić tempa w pędzącym świecie.

Adam Klimek jest prawdopodobnie najpopularniejszym mechanikiem w Polsce. Niektórzy twierdzą, że nie ma rzeczy, której nie potrafiłby naprawić, chociaż on sam - skromnie - dystansuje się od takich pochwał. Prowadzi program "Samochód marzeń - kup i zrób", w którym doradza, jak naprawić samochód tak, by móc cieszyć się nim przez długie lata. O radości, jaką daje motoryzacja, rozmawialiśmy z nim podczas organizowanego w salonie BMW wydarzenia Inchcape Motor Wrocław.

Od bardzo wielu lat interesuje się Pan motoryzacją, właściwie od dziecka. Jak to się stało?

To był ten moment, kiedy rozbiłem ojcu auto w szóstej klasie podstawówki. Byłem zmuszony, żeby naprawić tę szkodę. Nie chciałem, żeby się zorientował. Oczywiście, i tak się zorientował. Ale to właśnie mnie zaciekawiło i wciągnęło. Potem poszedłem w tym kierunku. Szkoła samochodowa, do której uczęszczałem, była szkołą państwową. W pierwszym miesiącu z kawałka metalu pilnikiem musiałem wyszlifować młotek. Wtedy zastanawiałem się, po co mi ta wiedza. A dziś jestem wdzięczny profesorom, którzy wprowadzili mnie w materiały, ich obróbkę, ich poznawanie, jak też nauczycielom, którzy wiedzę teoretyczną konfrontowali na praktykach.

W samochodach jest fajne też to, że nawet kiedy robisz klocki hamulcowe, to każda naprawa jest inna. Auta mają różne układy hamulcowe. One są modyfikowane, a często mamy do czynienia z różnym stopniem trudności nawet wtedy, gdy dotyczy to tego samego modelu z takim samym wyposażeniem.

Do tego musi być pasja do rozkładania na części, składania i przerabiania.

Szczerze mówiąc, wiele osób mnie o to pyta i dorabia mi nadludzkie możliwości, a w gruncie rzeczy sądzę, że każdy ma w sobie coś takiego. To jest kwestia ciekawości poznawczej. W motoryzacji jest to o tyle interesujące, że można przełożyć pewne schematy na inne samochody - takie, w których zastosowano bardziej nowoczesne rozwiązania. Podobnie jest z kucharzami. Dzisiaj mamy kucharzy z pasją i nikt nie neguje tego, że za porcję 200 g trzeba zapłacić 200 złotych. I tak samo jest z mechaniką i motoryzacją. Ludzie, którzy kochają samochody, są w stanie pójść na jakieś wyrzeczenia i dołożyć więcej do samochodu, żeby mieć znaczek M. Jedni powiedzą, że to jest dziwne i snobistyczne. Nieprawda: to są samochody, które dają ci więcej.

Ale w dziedzinie kulinariów mówi się, że lepszymi kucharzami są mężczyźni. W środowisku mechaników jest tak samo?

Gdy chodzi o podział na kobiety i mężczyzn, to jest bardzo interesująca kwestia. Z jednej strony znam kilku kierowców, którzy twierdzą, że kobiety w pit stopie przynoszą pecha. Ale znam też Klaudię Podkalicką, która świetnie daje sobie radę za kierownicą. Moja żona też świetnie czuje się za kółkiem. Mógłbym też powiedzieć o dwóch serwisach, które zatrudniają kobiety na stanowisku mechanika. Nie w biurze, tylko na stanowisku mechanika. Pytam: jak to możliwe? A oni mi odpowiadają, że fajnie i mało tego, ta męska część zespołu jest zmotywowana, żeby było czysto. Uważam, że kobiety może trochę nie chcą wchodzić w ten świat mężczyzn, bo będą czuły się niekomfortowo. A moim zdaniem taka kobieta, która grzebie w samochodzie, to skarb.

Woli Pan klasyki czy szybkie samochody, które są gotowe do jazdy i niewiele trzeba w nich zmieniać, po prostu "wsiadasz i jedziesz"?

Kocham starą motoryzację z wielu względów, choćby dlatego, że są to samochody, które mają duszę, nawet pachną inaczej. Podróżując samochodem nieco wolniej chłonie się świat, dostrzega się to, co się dzieje wokół. A kiedy zasuwasz 250 km/h, to niekoniecznie ma się czas, żeby to obserwować. Kocham starą motoryzację również za to, że nie była obłudna. Na przykład teraz chcemy być coraz bardziej ekologiczni. Dzisiaj dążymy do absurdalnej sytuacji, że kończy się era Diesla i to jest już fakt, a nie tylko pogłoski. Za chwilę okaże się, że silniki benzynowe nie będą w stanie spełniać coraz to nowszych norm i również BMW musiało uszanować wybory większości i w moim odczuciu te samochody są już bardziej biodegradowalne niż były kiedyś. To może źle zabrzmi, ale taka jest prawda. To nie są już te same skóry, te same plastiki, te same lakiery itd. Mógłbym w nieskończoność wymieniać różnice, co nie zmienia faktu, że gdybym miał możliwość finansową, żeby kupić sobie nowe M, to bym to zrobił. Ale nie byłbym jej w stanie zatrzymać dla pokoleń. Mój wnuczek już raczej by z niej nie skorzystał, bo ciężko byłoby utrzymać ją w sprawności tak jak to miało miejsce dwadzieścia czy trzydzieści lat temu.

Ale jest frajda z kupienia sobie "ogórka"?

Jeżeli mówimy o przyjemności z motoryzacji, to uważam, że kupienie ogórka (oczywiście nie mówię o T1 czy T2, bo to są drogie samochody), ale nawet prostego samochodu z lat 70. czy 80. to jest frajda porównywalna z jazdą M-Performance. Tutaj się cieszymy osiągami i tym, co daje technologia, a tam cieszymy się życiem i samochodem, który nas w nie wprowadza. To są rzeczy bardzo mi bliskie i nie potrafiłbym wybierać. Kocham to i to.

Czyli nie potrafiłby pan wybrać jednego świata, odrzucając drugi?

Oczywiście, gdybym został postawiony przed takim wyborem i ktoś powiedziałby mi, że to jedyna decyzja w życiu, którą muszę podjąć, to wybrałbym świat starych samochodów, ale również świat starych czasów. Są już nawet takie trendy, gdzie ludzie wracają do tego, żeby do siebie pisać listy, umówić się w restauracji, czytać książki. Tacy ludzie na spotkania przychodzą bez telefonów komórkowych i nie grzebią na Facebooku. Strasznie mnie to kręci i ja jestem właśnie w tym świecie.

Może zbyt szybko gonimy w dzisiejszym świecie i stąd ta tęsknota i zamiłowanie do starych samochodów. W szybkich samochodach ten świat tylko miga nam przed oczami.

To prawda. Mimo adrenaliny i uśmiechu, jaki wywołuje moc, to jednak ten wolniejszy świat jest dla nas lepszy pod każdym względem, również zdrowotnym i psychicznym. To są rzeczy niepoliczalne. Niestety, tamten świat jest tłamszony przez coraz to nowsze normy, które narzucają nam, że musi być czysto i ekologicznie, a te stare samochody trochę sobie plują.

Czyli jest pan w nurcie slow?

Jestem w trendzie slow, a przynajmniej staram się w nim być, bo jednak praca i obowiązki zawodowe czasem mi to utrudniają. Ale mam nadzieję, że dorobię się kiedyś takiego poziomu, że będę mógł zrezygnować z szybkich zleceń i szybkiego samochodu na rzecz tego, żeby pobyć z ludźmi. Dzisiaj często nie potrafimy być, rozmawiać z ludźmi.

Dużo pan słyszy żartów na temat mechaników?

Żarty to jedna rzecz. Mnie bardziej boli medialny przekaz czy ten książkowy. Wizerunek mechanika w filmie fabularnym czy komedii jest jeden - to jest gość upaprany po uszy w smarze, który kocha muzykę disco polo i jest koneserem damskich aktów. To jest obraz mechanika. Nieprawda. Temu przeczą serwisy, które mają się dobrze. Tam pracują ludzie, którzy żyją tą mechaniką. Proszę mi wierzyć, że mechanika w nowych samochodach jest skomplikowana. Szczególnie w Polsce, gdzie my próbujemy coś naprawić. Świat już poszedł na wymiany i wypożyczanie samochodów. Koncerny robią takie sztuczki, żeby naprawy przestały być opłacalne. Na szczęście w Polsce wciąż chcemy naprawiać samochody. I myślę, że w tym jest nasza siła. Może nie zbudujemy fabryki samochodów, ale jesteśmy taką ostoją motoryzacji, gdzie coś potrafimy zrobić na bardzo wysokim poziomie. Niektórzy w to nie wierzą, ale tak jest.

Kiedyś powiedział pan, że jeden samochód ma pan nie dłużej niż cztery miesiące. Nic się nie zmieniło?

Nic się nie zmieniło. Po pierwsze, użytkuję na co dzień samochody służbowe. A po drugie, wciąż nie mam samochodu klasycznego. To może wstyd, ale szewc bez butów chodzi. Poza tym mam jeszcze dom, którego do tej pory nie wykończyłem, a kończę go już dziesięć lat. Na pewno chciałbym mieć w garażu Amerykę (lata 50.-60.), Japonię (lata 70.-80.), Niemcy (lata 50.).

Stare fordy?

Nie mam ulubionej marki. W każdym samochodzie jest coś fajnego. Samochody francuskie też są interesujące. Wiele osób, nawet u mnie w programie, potrafi powiedzieć o swojej ulubionej marce. Mają wszystko obliczone, nawet silnik. Ja nie mam czegoś takiego. Dlatego robię ten program, bo to niesamowita przygoda. Zgłaszają się ludzie ze swoimi samochodami, a ja oprócz tego, że je naprawiam, mogę się nimi przejechać. Kiedyś handlowałem samochodami używanymi. To też było wspaniałe doświadczenie, bo mogłem poznawać samochody. I być może właśnie dlatego, że tyle dobra mi spływa, to sam nie mogę wybrać. Ale na pewno będę chciał mieć samochód, który przez znawców uznawany jest jako klasyk, który jest w stanie pojechać. Samochód, który stoi w garażu na zasadzie "kiedyś go zrobię" jest dla mnie rzeczą niedopuszczalną. Wiele osób ma tak, że mówi: "nie sprzedam, będę robił". Auto musi być sprawne i koniec. Ma jeździć.

Jest pan fanem zlotów motoryzacyjnych? Niedługo mamy Finowfurt w Niemczech, jest też Finsterwalde.

Jest dużo takich imprez. Myślę, że w takich zlotach chodzi o to, by ludzie poczuli się "między swoimi". Ponadto jest to dobra przestrzeń, żeby wymienić się doświadczeniami, pozyskać nowe kontakty, części zamienne. Uwielbiam zloty, jeśli atmosfera jest przyjazna, a ja mogę podejść do właścicieli aut i porozmawiać z nimi. Natomiast dla wielu zloty klasyków są bardziej modą. Ci, którzy się nie znają, wchodzą do takiego auta jak do demonstracyjnego w salonie samochodowym. Nie wolno tego robić. Dla właściciela klasyczny samochód to świętość. Jeżeli będzie miał ochotę, to właściciel sam nas do swojego auta zaprosi, a być może nawet da się przejechać. Takich ludzi też znam. Ale najważniejsza zasada na zlotach: "patrzeć, nie dotykać".

Dziękuję bardzo za rozmowę.

rozmawiała
Kinga Czernichowska

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto