300 złotych dotacji od państwa. ile kosztuje szkolna wyprawka?

Od środy 1 sierpnia rodzice mogą składać papierowe wnioski o przyznanie jednorazowego świadczenia na „wyprawkę szkolną”. Pieniądze te należą się każdemu dziecku, bez względu na dochód jego rodziców. Wyprawkę mogą otrzymywać uczniowie do ukończenia 20. roku życia, a w przypadku dzieci niepełnosprawnych - do ukończenia 24. roku życia. Wnioski można składać przez internet lub w tych samych punktach, w których załatwiamy sprawy związane z 500+.

Trzysta złotych to dość spora kwota. Ale czy wystarczy na wyposażenie dziecka do szkoły?

Dużym ułatwieniem dla rodziców może być fakt, że dla uczniów szkół podstawowych oraz roczników przejściowych (jeszcze w gimnazjum”, podręczniki są fundowane przez państwo. Oznacza to tyle, że rodzice mogą zaoszczędzić nawet kilkaset złotych (tyle kosztował komplet podręczników szkolnych. Najdroższe są książki do języka obcego - przyp. aut.). W praktyce wygląda to tak, że podręczniki są w posiadaniu szkoły. Uczniowie z nich korzystają, a za rok są one przekazywane kolejnym pokoleniom.

Książki, choć były ogromnym wydatkiem, to tylko część szkolnej wyprawki. Kupić trzeba także zeszyty, przybory piśmiennicze, gumki, ołówki, linijki, a co jakiś czas także i tornister czy plecak. Ile to kosztuje?

Rodziców sporo kosztować będzie też plecak. Ma on „chodzić” z uczniem do szkoły. Powinien być wygodny i funkcjonalny. Aby było trochę taniej, tornister można kupić w marketach i sieciówkach. Na przykład w „Pepco” za plecak dziewczęcy lub chłopięcy zapłacimy 29,99 zł. Tornister z bajkowym motywem kosztuje tam 59.99 zł. W „Lidlu” plecak szkolny to wydatek rzędu 59,90 zł. Dziecięcy plecak na kółkach kosztuje tam 39, 90 zł.

Piórnik to kolejny wydatek. Ten podstawowy (saszetka) może kosztować nawet mniej niż 10 zł. Drożej jest z piórnikami bardziej „wypasionymi”. Taki w wyposażeniem (kredki, pisaki, ołówki, gumka, długopisy itd.) może kosztować nawet 49,99 zł („POLO”). Chociaż jeden zeszyt kosztuje do 2 złotych, mnożąc tę kwotę przez liczbę przedmiotów (w szkołach ponadgimnazjalnych jest ich nawet kilkanaście), uzyskujemy kolejną sumkę.

Tak jak rodzice dzieci z podstawówki zaoszczędzą trochę na zeszytach, tak stracą sporą kwotę na przyborach szkolnych potrzebnych do malowania i rysowania. Pisaki, mazaki, kredki, farby, pędzle, bloki, kolorowe papiery, nożyczki i inne akcesoria też mało nie kosztują. Wysyłając dziecko do szkoły, należy także pamiętać o stroju do ćwiczeń na zajęcia wychowania fizycznego, a także wygodnych butach. W niektórych placówkach uczniowie chodzą w kapciach, które także, w większości przypadków, trzeba kupić co roku.

Czy dodając do siebie wszystkie te sumy, da się wyposażyć dziecko za 300 złotych? W wielu przypadkach rodzice nie mają jednego dziecka w wieku szkolnym. Ale wtedy dostają od państwa wielokrotność tej sumy. Wystarczy? Zapytaliśmy o to rodziców.

- Moim zdaniem bez większych problemów można za tę cenę kupić całą wyprawkę. Zeszyty, długopisy, ołówki i piórniki to nie są wielkie koszty. Najdroższe są artykuły plastyczne, kredki itp. Plecak, nawet firmowy można też kupić w promocji za 70-80 zł - mówi Renata, mama 12-latka.

Zupełnie inne zdanie ma Ewa, mama 7-latki. Jej zdaniem 300 zł pokrywa jedynie część wydatków, związanych z pójściem dziecka do szkoły.

- Dla nas najdroższy jest plecak, to koszt około 150 zł. Bardzo dużo pieniędzy wydajemy też na pozornie drobne akcesoria, jednak zawsze nazbiera się ich sporo. Na całą wyprawkę wydajemy co roku ponad 500 zł - mówi.

Rodzice i tak nie mogą narzekać na polski rząd, który przygotował dla nich to świadczenie. W końcu rodzice dorosłych już dzieci mogą powiedzieć: my tak dobrze nie mieliśmy...

Gniezno: Koronacja Królewska. Wielka bitwa w obronie Wzgórza Lecha oraz bitwa Armii Kartonowej z Armią Królewską

źródło: gloswielkopolski.pl/x-news.pl.