To nie był łatwy proces - przyznał Włodzimierz Hładyk, prokurator Prokuratury Rejonowej w Lubinie, który oskarżał grupę w sumie 27 osób w procesie „gangu emerytów”. Sześć z nich już wcześniej przyznało się do winy i dobrowolnie poddało karze. Wszyscy usłyszeli wyroki w zawieszeniu. 21 osób, które zasiadło na ławie oskarżonych usłyszało dzisiaj wyroki - głównie kary grzywny i obowiązek naprawienia szkody - czyli zwrot nienależnie pobranych pieniędzy pokrzywdzonemu w tej sprawie - Zakładowi Ubezpieczeń Społecznych. A kwoty wcale nie są małe. Rekordzista musi oddać poand 40 tys. zł.
Jeszcze nie wiadomo czy prokuratura złoży apelację w tej sprawie, bowiem Włodzimierz Hładyk domagał się surowszych kar i uznania wyższych kwot. - Będziemy analizować ten wyrok - powiedział po wyjściu z sali rozpraw prokurator. - Przede wszystkim będziemy analizować wysokość szkody, gdyż sąd poczynił odmienne ustalenia w tej kwestii. I oprócz tego jeden z oskarżonych został całkowicie uniewinniony od stawianych mu zarzutów.
Oprócz tego sąd zdecydował się umorzyć postępowanie wobec Jerzego R., ponieważ szkoda jaką wyliczył wyniosła 16 groszy. Sędzia Witold Bojanowski argumentował swoją decyzję niską szkodliwością czynu.
Główny oskarżony, Antoni K., który podpisywał umowy z emerytowanymi górnikami i ich żonami nie pojawił się na sali rozpraw. Przez cały proces przekonywał, że jest niwinny i nie podpisywał żadnych fikcyjnych umów, a praca jaką zlecał na podstawie zakwestionowanych dokumentów była wykonywana.
- To był bardzo trudny proces. Oskarżonymi byli nabliżsi członkowie rodziny. W takiej sytuacji dowodzenie jest utrudnione. Musieliśmy się posiłkować opiniami grafologicznymi czy dowodami z dokumentów - mówi prokurator Włodzimierz Hładyk.
Przypomnijmy, że cały nielegalny proceder opierał się na tym, że pracownik - w głównej mierze emerytowany górnik - otrzymywał na umowie o pracę niższe wynagrodzenie, które było mu rekompensowane pieniędzmi z pozornej umowy zawartej z członkiem jego najbliższej rodziny. W ten sposób emeryci uniknęli zawieszenia lub zmiejszenia swojej emerytury.
Oskarżeni to wysoce wykwalifikowani pracownicy. Jednym z przykładów jest umowa na ok. 1700 zł miesięcznie netto dla emeryta-górnika pracującego pod ziemią i ponad 2 tys. zł netto dla jego żony za sprzątanie. Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?