Jeszcze tylko do czwartku, 16 sierpnia, potrwają unijne konsultacje dotyczące zmiany czasu. Opinię na „tak” lub na „nie” można wyrazić na stronie internetowej Komisji Europejskiej. Głosowanie jest w formie ankiety, a jej wypełnienie zajmuje pięć minut. Każdy jest w niej pytany m.in. o osobiste doświadczenia związane z przechodzeniem na czas letni i zimowy, a także o to, czy zmiana czasu powinna zostać utrzymana, czy zniesiona.
Urzędnicy pytają również o to, czy w przypadku rezygnacji ze zmiany czasu powinien obowiązywać na stałe czas zimowy czy letni. Konsultacje to odpowiedź na rezolucję Parlamentu Europejskiego, który opowiedział się za likwidacją zmiany czasu.
- Głosowałam za likwidacją. Dla mnie to całe przestawianie zegarków jest całkowicie bez sensu. Zwłaszcza kiedy zabiera mi się godzinę snu. Poza tym przez kilka dni po zmianie i tak funkcjonujemy w starym czasie. Kto sobie nie tłumaczył: jestem głodna, bo na stary czas to już szesnasta, albo chce mi się spać przez zmianę czasu? Niepotrzebne komplikacje - mówi Anna Jaworska, studentka z Wrocławia.
Inni pytani przez nas wrocławianie wymieniają złe samopoczucie, brak dostępu do bankowości elektronicznej czy komunikacyjny chaos, zwłaszcza na kolei, bo pociągi muszą stać przez godzinę, nierzadko w szczerym polu.
Jako pierwsi zmianę czasu z zimowego na letni wprowadzili już podczas I wojny światowej Niemcy. Za nimi poszły inne kraje. Na podobny krok ponad pół wieku później, w 1977 roku, zdecydował się rząd PRL. Władze uznały, że tak będzie dla obywateli lepiej - choćby dlatego że będziemy efektywniej wykorzystywać światło słoneczne, bo zimą, wstając wcześniej, mamy szansę na złapanie promieni, a latem do późna możemy korzystać ze słońca. A ile jest z tym związanych oszczędności!
Tyle że dziś są to już nieaktualne argumenty. W biurowcach, fabrykach i halach produkcyjnych światło pali się non stop. W domach mamy z kolei energooszczędne żarówki. Dlatego nie tylko naukowcy, lekarze, ale i ekonomiści czy biznesmeni wskazują, że zmiana czasu to zła zmiana. Dzięki cyfrowym technologiom świat stał się globalną wioską, a polscy biznesmeni prowadzą interesy w najdalszych zakątkach świata i dwie w ciągu roku zmiany czasu wcale im w tym nie pomagają. O tym, by nie przesuwać zegarków, w naszym kraju głośno dyskutowano jesienią. Wtedy to posłowie z PSL postulowali, by Polska odeszła od październikowej i marcowej zmiany czasu. Zamiast tego w Polsce przez cały rok miałby obowiązywać czas letni.
- Spójrzmy, jaki chaos wprowadza i jakie koszty generuje zmiana czasu w transporcie, zwłaszcza na kolei. Dwa razy w roku rozkłady jazdy są zaburzone, a gdy przechodzimy na czas zimowy pociągi muszą stać przez godzinę, nierzadko gdzieś w szczerym polu. To też utrudnienia w działalności przedsiębiorstw, zwłaszcza w sektorze bankowym, który musi ogłaszać przerwy techniczne, w wyniku których usługi bankowe są niedostępne - wymieniał wtedy Paweł Bejda, poseł PSL i jeden z inicjatorów pomysłu. PSL powołał się na raport „Zła zmiana” Fundacji Republikańskiej i stowarzyszenia KoLiber. Wymieniano w nim też ryzyko zawałów serca, wzrost liczby wypadków drogowych.
Projekt został poparty przez wszystkie kluby parlamentarne, ale został negatywnie zaopiniowany przez rząd. Głównie z powodu sprzeczności z przepisami UE. Teraz myśli o tym cała Unia.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?