Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Policjant z Lubina próbował wyłudzić odszkodowanie?

Ewa Chojna
Piotr Krzyżanowski
Policyjne auto w rowie, zniszczony motocykl policyjny, po tym jak jego kierowca zjechał z trasy, a na deser wypadek drogowy, którego nie było – to wydarzenia, które miały miejsce w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy, a ich głównymi „bohaterami” są policjanci z lubińskiej drogówki.

Na co dzień zatrzymują kierowców, kontrolują auta, wlepiają mandaty i karzą za łamanie prawa. Tymczasem okazuje się, że policjanci również mają „swoje za uszami”.
Zaczęło się od uszkodzenia motoru policyjnego. Oznakowana honda miała służyć do patrolowania dróg i łapania piratów drogowych. Tymczasem policjant Piotr B. wracając z Wrocławia do Lubina zjechał z wyznaczonej trasy. Kiedy odpalał motor dodał gazu i maszyna uderzyła w zaparkowane obok auto. Honda trafiła do naprawy, a Piotr B. na rozmowę dyscyplinującą do gabinetu komendanta.

- Komendant wziął pod uwagę nienaganną dotąd służbę podwładnego oraz okoliczności zdarzenia, o których wspominają materiały zgromadzone w tej sprawie – powiedział nam Jan Pociecha, oficer prasowy lubińskiej komendy. - To jest wyróżniający się policjant z wydziału ruchu drogowego.

Szczególnie po zniszczeniu służbowej hondy nikt temu nie zaprzeczy, jednak pojawia się pytanie, kto za to zapłaci? - Postępowanie szkodowe jest w trakcie – mówi Pociecha. - Motor jest w naprawie, kiedy wróci, wystawiona zostanie faktura i wtedy podejmiemy decyzję w sprawie tego, kto zapłaci za naprawę.

Szczęścia nie mieli również funkcjonariusze, którzy będąc na służbie ścigali pirata drogowego. - W pewnym momencie kierowca, aby uniknąć zderzenia skręcił kierownicą, stracił panowanie nad pojazdem i wpadł do rowu – opowiada oficer prasowy KPP.

Na szczęście tu szkody były niewielkie. - To tylko pęknięty zderzak – zaznacza Jan Pociecha. - Nie trzeba go było nawet wymieniać, samochód jeździł i jeździ dalej.
No dobrze, zderzak to nic wielkiego, co jednak zrobić z policjantem, który zamiast bronić prawa, do czego zobowiązuje go praca, sam i to w pełni świadomie je łamie?
Mowa o Emilianie O., również z lubińskiej drogówki, który miał pokusić się na pieniądze z firmy ubezpieczeniowej.

- Prowadzimy śledztwo w sprawie usiłowania wyłudzenia pieniędzy od firmy ubezpieczeniowej przez Emiliana O. - powiedziała nam Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy legnickiej prokuratury. - Śledztwo zostało wszczęte na podstawie materiałów nadesłanych przez policję i ubezpieczyciela.

Emilian O., który od 3,5 roku pracuje w lubińskiej policji nigdy nie był karany. Mało tego – raz nawet otrzymał nagrodę od komendanta za dobre wyniki. Tym razem pochwał raczej nie będzie. Funkcjonariusz chciał otrzymać odszkodowanie za uszkodzenia auta, do których doszło w wyniku zderzenia dwóch pojazdów. Z ustaleń policji wynikało jednak, że żadnego wypadku nie było, a samochód Emiliana O. po prostu dachował. - W takim przypadku, jeżeli nie ma udziału innego pojazdu, odszkodowanie się nie należy – mówi Liliana Łukasiewicz. - Śledztwo jest w toku, materiał jest kompletowany, przesłuchiwani będą również świadkowie zdarzenia. Za oszustwo grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Emilian O. nadal jest w czynnej służbie. Będąc w pracy karze innych kierowców mandatami. - Funkcjonariusz jeszcze nie ma przedstawionych zarzutów. Dopóki ich nie będzie, nie ma podstaw do zawieszenia go w czynnościach służbowych – zaznacza oficer prasowy policji w Lubinie.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto