Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nadleśnictwo Lubin. Kto wymyślił przekręt w lasach?

Ewa Chojna
Nadleśnictwo Lubin. Kto wymyślił przekręt w lasach?
Nadleśnictwo Lubin. Kto wymyślił przekręt w lasach? Ewa Chojna
Nadleśnictwo Lubin. Kto wymyślił przekręt w lasach? To oskarżony Paweł C. był odpowiedzialny za zorganizowanie przetargu na zakup służbowego auta – zeznał Damian M., były nadleśniczy Nadleśnictwa Lubin, przesłuchiwany przed lubińskim sądem.

Nadleśnictwo Lubin. Kto wymyślił przekręt w lasach?

– Paweł C. i drugi pracownik nadleśnictwa, który miał później jeździć tym samochodem, mieli sprecyzować parametry techniczne oraz określić, jakie wyposażenie auta będzie niezbędne w terenie – dodał Damian M.
Świadek zeznał również, że o specyfikację do przetargu poprosił inne nadleśnictwo, które wcześniej zamawiało służbowy samochód, ale dokument, który przekazał Pawłowi C., miał posłużyć tylko jako wzór.

– Samo przygotowanie specyfikacji do przetargu było zadaniem Pawła C. – zeznawał. – Z tego co pamiętam, to najbardziej spełniające nasze oczekiwania parametry miały samochody terenowe marki Toyota – mówił Damian M. – Nasze nadleśnictwo miało już tego typu auto, które nie sprawiało problemów i byliśmy zadowoleni z jego użytkowania.

Były nadleśniczy przyznał również, że jako szef jednostki nie wnikał w szczegóły przetargu. Zdał się całkowicie na swoich podwładnych w tej sprawie, a dokumenty przygotowane przez pracowników po prostu zatwierdził, nie wgłębiając się w ich treść i nie sprawdzając, czy są zgodne z prawem.
– Teraz wiem, że błędem tej specyfikacji było zawężenie odległości serwisu, w którym auto miało być serwisowane – dodał Damian M.

Ojciec oskarżonego wymuszał awanse syna?
Damian M. zeznając wielokrotnie powtarzał, że czuł silną presję ze strony ojca oskarżonego Pawła C. Piotr C., były poseł Prawa i Sprawiedliwości miał wielokrotnie przychodzić do lubińskiego nadleśnictwa i mówić, że zna ludzi u władzy, że w każdej chwili może Damiana M. usunąć ze stanowiska nadleśniczego.

Również awanse, które były udziałem oskarżonego, miały nie być przypadkiem. Jak zeznał Damian M., wyżej postawieni urzędnicy Lasów Państwowych wydawali bezpośrednie polecenia o awansowaniu Pawła C. na wyższe stanowiska by „uspokoić” Piotra C. W ten sposób Paweł C. z szeregowego pracownika miał zostać inżynierem nadzoru w nadleśnictwie.
– Piotr C. mi nie groził bezpośrednio, odczuwałem to raczej jako silną presję z jego strony – powiedział Damian M.

Kto i dlaczego wydzierżawił oskarżonemu stawy?
Oprócz ustawiania przetargu na zakup służbowego samochodu, Pawłowi C. prokuratura zarzuca też nielegalną wycinkę starych, bardzo wartościowych drzew i obrót tym drewnem. Ścięte drzewa miały pochodzić z terenu stawów za miejscowością Ustronie, jaki nadleśnictwo wydzierżawiło oskarżonemu. Jak zeznał Damian M., była to częsta praktyka, na której nadleśnictwo zarabiało, ponieważ obowiązek płacenia podatku od gruntu przechodził na dzierżawcę, a do tego, do kasy nadleśnictwa trafiały pieniądze z tytułu dzierżawy.

– Chętnych do dzierżawy tego terenu było dwóch – mówił Damian M., który przyznał, że pod presją wolał podpisać umowę z Pawłem C., który miał również złożyć pismo w tej sprawie, ale wpisując na dokumencie wcześniejszą datę niż jego konkurent.

– Podpisaliśmy umowę z Pawłem C. i dla mnie ta sprawa zdawała się być zamknięta. Dopiero po jakimś czasie usłyszałem, że na tym terenie wycinane są drzewa. Zapytałem o to Pawła C., ale on stwierdził , że wycina tylko krzaki, żeby mieć dostęp do lustra wody.

Damian M. przyznał przed sądem, że nie poruszał więcej tego tematu z oskarżonym. Pracownicy Nadleśnictwa Lubin, którzy mieli patrolować tereny podległe, również nie zgłaszali żadnych nieprawidłowości. – Może powinienem był to sprawdzić – mówił Damian M. – Nie wiem, dlaczego to zbagatelizowałem. Paweł C. był moim pracownikiem i darzyłem go zaufaniem. Nie dopilnowałem terenu, za który byłem odpowiedzialny. Gdy sprawa wyszła na jaw, ja już zostałem zatrzymany i nie byłem nadleśniczym – dodał Damian M.
Przypomnijmy, że były nadleśniczy z Lubina został oskarżony o przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków i skorzystał z prawa do dobrowolnego poddania się karze. Wyrok: rok i sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, zakaz zajmowania stanowiska nadleśniczego przez pięć lat oraz grzywna w wysokości 20 tys. zł.

Z kolei Pawłowi C., który nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, grozi wyrok do pięciu lat więzienia. Kolejna rozprawa ma się odbyć w połowie listopada.

Nadleśnictwo Lubin. Kto wymyślił przekręt w lasach?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto