Longin Markiewicz - Przyjazny Lekarz

Longin Markiewicz kocha przyrodę, kolekcjonuje owady, a na co dzień przyjmuje pacjentów w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy.

Z wykształcenia, które zdobywał latami, Longin Markiewicz jest neurochirurgiem. Dlaczego? – Bo neurologia to było dla mnie za mało, chciałem robić więcej, więc zdecydowałem się na połączenie neurologii z chirurgią – powiedział nam Longin Markiewicz, zwycięzca naszego Plebiscytu na Przyjaznego Lekarza.

Jednak wybór ścieżki życiowej Longina Markiewicza był o wiele bardziej skomplikowany, niż nam się wydaje.
Na początku, jako młody człowiek bardzo chciał zostać nauczycielem.

– Chciałem uczyć biologii, ale mama powiedziała, że w rodzinie mamy już jednego nauczyciela – mojego brata. Dlatego postanowiłem studiować medycynę – wspomina Longin Markiewicz, Przyjazny Lekarz z Legnicy.

Na początku kariery medycznej próbował swoich sił jako pediatra, ale specjalności nie zrobił. Teraz przywraca sprawność ofiarom wypadków drogowych i ciężkich pobić, a nie jest to łatwe.
Longin Markiewicz przyznaje, że dziedzina medycyny, w której się specjalizuje nie jest łatwa, ale daje dużo satysfakcji.

– Najmilsza chwila, jaką pamiętam to operacja guza mózgu u 16-letniego chłopca z Gdyni – wspomina Longin Markiewicz. – Brałem w niej udział. Po wycięciu guza u pacjenta ustąpiły zaburzenia mowy. To była wspaniała chwila. Jego rodzice powiedzieli, że będą o mnie pamiętać i do dnia dzisiejszego wysyłają mi kartki na święta.

Jednak jak wszyscy lekarze, również i nasz bohater styka się z przykrymi sytuacjami.
– Śmierć pacjenta na stole operacyjnym jest wpisana w nasz zawód, my nie walczymy ze śmiercią, tylko z chorobą. Ale to nie znaczy, że nawet po tylu latach można się do tego przyzwyczaić – dodaje Longin Markiewicz. – Każdy pacjent pozostaje w naszych głowach. Zastanawiamy się czy zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by go uratować, analizujemy każdy szczegół. Do tej pory pamiętam 10-latka z Krosna Odrzańskiego, którego potrącił samochód. Chłopak zmarł. Kolejny mój pacjent, chłopczyk z Gubina, którego pijany ojciec wiózł syrenką. Doszło do wypadku, chłopak wypadł z auta i uderzył głową w krawężnik. Dzisiaj chodzi i wspomina czas leczenia. Tego się nie zapomina.

Legnicki neurochirurg przyznaje, że w ciągu 36 lat pracy miał wiele momentów zwątpienia.
– Przezwyciężyłem je – powiedział nam. – Jeżeli z pięciu motocyklistów, którzy mieli wypadek uratujesz życie choćby dwóch, to znaczy, że warto być lekarzem i pomagać ludziom – zwycięstwo w Plebiscycie na Przyjaznego lekarza jest dla mnie potwierdzeniem, że właściwie wybrałem swoją ścieżkę życiową i jestem potrzebny chorym.

Jakie rady ma doświadczony neurochirurg dla młodych adeptów tej dziedziny? – Przede wszystkim potrzeba im dużo cierpliwości i dobrego nauczyciela, który wskaże im właściwą ścieżkę, pokaże co wolno, a czego nie wolno robić. Ja na takich właśnie trafiłem.

Ale medycyna to tylko część życia Longina Markiewicza.

Wzorem swojego mentora prof. Mieczysława Kotarbińskiego kolekcjonuje rzadkie okazy owadów. Jego dorobek sięga już kilku tysięcy sztuk. Może się pochwalić okazami z całego świata, m.in. z Egiptu, Brazylii, Wietnamu, Włoch i oczywiście z Polski. W kolekcji ma okazy z rodzaju Papilio, którymi ozdabiano suknie królowych. Niedawno zdobył motyla Monarcha z Wysp Kanaryjskich.