"Traktuje to miasto jak swoje, woda sodowa uderzyła mu do głowy, władza zmienia, ale żeby aż tak? - takie komentarze o Robercie Raczyńskim, prezydencie miasta, słyszy się w sklepach, na przystankach, prywatnych i służbowych spotkaniach w Lubinie bardzo często" - czytamy na łamach Gazety Wrocławskiej.
"Falę oburzenia, która rok temu odbiła się echem w całej Polsce, wywołało stwierdzenie prezydenta Raczyńskiego, że nie zamierza przestrzegać "durnego prawa". Tak skomentował fakt, że osoba skazana prawomocnym wyrokiem sądu nie może pracować w administracji publicznej. - Jak to nie może?- oburzył się prezydent Robert Raczyński i udowodnił, że w jego mieście może" - pisze Gazeta.
"Zapytany wprost, czy traktuje miasto jak swoje prywatne księstwo, Robert Raczyński odpowiada: O tym, że to nie jest moje prywatne miasto, świadczą moje dochody - mówi jak zwykle krótko i na temat.
Rzeczywiście, pensja Roberta Raczyńskiego nie szokuje na tle innych dolnośląskich włodarzy miast. W 2011 roku prezydent Lubina zarobił w sumie ok. 165 tys. zł, czyli tyle samo co prezydenci Bolesławca, Świdnicy i Legnicy" - zauważa dziennikarka Agata Grzelińska.
Miasto Lubin jak Księstwo Raczyńskie - czytaj cały tekst w Gazecie Wrocławskiej (KLIKNIJ)
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?