Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legnica: Na trasie do Lubina pociągami prawnie nikt nie jeździ

Piotr Kanikowski
Roman Charkot: - Czasem sam jadę tym pociągiem
Roman Charkot: - Czasem sam jadę tym pociągiem fot. piotr krzyżanowski
Środa, godzina 12.53. Z dworca w Legnicy odjeżdża pociąg do Głogowa przez Lubin Górniczy. Trzy wiekowe (ale wysprzątane) wagony EZT. W środku maszynista, kierownik pociągu, 2-osobowa drużyna konduktorska. Oraz 4 (słownie: czterech) pasażerów.

W pierwszym wagonie Roman Charkot z Raszówki. Jak sam mówi, stały klient PKP. - Frekwencja jest rzeczywiście bardzo niska - potwierdza nasze obserwacje. - Czasem wsiadają dwie lub trzy osoby, czasem jadę zupełnie sam.

Zbierane przez fanów kolei dane świadczą, że taka sytuacja utrzymuje się już prawie trzy lata, odkąd w grudniu 2007 roku, na wniosek samorządowców, reaktywowano nieczynną linię Legnica - Lubin. Rzadko kiedy z połączenia korzysta więcej niż 10-15 osób.

- Linia lubińska bez remontu nie wygeneruje nawet najmniejszego potoczku podróżnych - twierdzi Beatrycze z portalu Infokolej.pl. - Jak widzę puste EZT (dosłownie zero pasażerów!), odjeżdżające z Legnicy do Głogowa, to nóż się w kieszeni otwiera. Urząd Marszałkowski Województwa Dolno-śląskiego we Wrocławiu musi być bardzo bogaty, skoro stać go na wożenie powietrza.
Marszałek i spółka PKP Przewozy Regionalne chyba rzeczywiście zaczęli liczyć pieniądze, bo od 1 czerwca z rozkładu jazdy wykreślili dwa połączenia(Legnica - Głogów o godz. 15.30 i Głogów - Legnica o godz. 18.57). Ograniczono też kursowanie czterech innych pociągów jadących przez Lubin Górniczy.

Co powoduje, że tak niewielu chce jeździć pociągami przez zagłębie miedziowe na trasie Legnica - Lubin - Głogów?
- Na pewno nie chodzi o rozkład jazdy, bo on został całkiem rozsądnie pomyślany - mówi Anna Leszczyk, pasażerka. - Należałoby za to coś zrobić, aby skrócić czas przejazdu. Obecnie pociąg wlecze się do Lubina prawie godzinę, a busy, których jest multum, dojeżdżają na miejsce dwa razy szybciej.

- Można wysiąść w biegu, nazrywać kwiatków i wsiąść z powrotem - opowiadał nam Michał Browarny z Lubina, dojeżdżający koleją na studia do Wrocławia.

Pociągi jadą wolno, bo linia jest w fatalnym stanie technicznym. 85 procent trasy stanowią odcinki, na których maksymalna dopuszczalna prędkość wynosi 40 km/h. A są miejsca, gdzie maszynista musi zwolnić do 10-20 km/h. Choć to tylko jeden tor - w dodatku w stanie technicznej agonii - oficjalnie ma status linii państwowego znaczenia. Uchodzi za bardzo ważny ciąg dla transportu towarów i osób na obszarze aglomeracji Legnica, Lubin, Polkowice, Głogów. Intensywnie korzysta z niego KGHM, przewożąc surowce do produkcji miedzi.

Dolnośląski urząd marszałkowski dotuje nierentowne połączenia kolejowe, ale ma świadomość, że remont to jedyny sposób, aby kolej przestała wozić powietrze. - Ze względu na stan infrastruktury kolejowej na trasie Lubin - Legnica, pociągi nie mogą na tym odcinku rozwijać dużej prędkości. Wpły-wa to na czas przejazdu, a co za tym idzie, na popularność przewozów pasażerskich - mówi Łukasz Maślanka z wydziału komunikacji społecznej UMWD.

Właściciel torów (spółka PKP Polskie Linie Kolejowe) od kilku lat odkłada remont tej trasy. Będzie on możliwy za dwa lata, po zakończeniu modernizacji linii E30 (Wrocław - Zgorzelec).

Czy utrzymywać połączenia kolejowe, z których korzysta garstka osób? Podyskutuj na naszej stronie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubin.naszemiasto.pl Nasze Miasto